Presja

Presja

Mam napisać artykuł o presji. Mam napisać artykuł o presji. Mam napisać artykuł o presji. To jest presja! Presja czasu, bo zbliża się termin złożenia tekstu. Presja jakości, bo chciałabym, żeby efekt mojej pracy był dobry. Dodatkowo mam poczucie obowiązku, bo się do czegoś zobowiązałam i powinnam dotrzymać słowa. Presja!

Tekst: Rubi Birden
Ilustracje: Jr_Casas (Fotolia.com)

Presja – oddziaływanie na kogoś mające go skłonić lub zmusić do czegoś – taką definicję podaje Słownik języka polskiego. W wielu językach słowo presja brzmi tak samo jak ciśnienie. I przecież nie bez powodu. W sumie to dokładnie to samo.

Presja towarzyszy nam od zarania dziejów. Mieliśmy z nią do czynienia, odkąd pojawiły się pierwsze oznaki zachowań społecznych. A może jeszcze wcześniej? Na początku były to dość proste – jak to się nam dzisiaj wydaje – mechanizmy: obrona terytorium, konieczność ucieczki przed wrogami, zdobywanie pożywienia, przestrzeganie reguł narzucanych przez społeczność. Teraz rodzajów presji jest znacznie więcej. Trudno je wszystkie nazwać i wymienić. Jesteśmy zewsząd atakowani różnymi wymaganiami, oczekiwaniami, nakazami i zakazami. Czasami sprostanie im jest bardzo trudne, ale z drugiej strony, czy bylibyśmy w stanie bez nich funkcjonować? Skąd się bierze presja i jak z nią żyć?

Mamę kochaj bardziej

Słynna psycholog Alice Miller w książce Dramat udanego dziecka pisze, że rodzicom, którzy nie zaznali ciepła i szacunku w domu rodzinnym, zdarza się oczekiwać od własnych dzieci, że zrekompensują im ten brak. Zastąpią rodziców, dadzą miłość bezwarunkową, zapewnią poczucie bliskości i przywiązania. Mały obywatel świata, zawinięty w pieluchę, już w pierwszych dniach swojego życia może paść ofiarą presji, której skutki będzie odczuwał przez wiele lat. Początki są proste. Jeśli matka będzie oczekiwała konkretnego zachowania, niemowlę – w pełni od niej zależne – będzie starało się je spełnić. Bierzesz mnie na ręce i karmisz, kiedy się uśmiecham? Proszę bardzo, będę się uśmiechać. Zajmiesz się mną, jeśli będę płakał? Nie ma sprawy, mogę płakać. Kiedy dziecko zaczyna mówić, pojawia się często szantaż emocjonalny: Kogo kochasz bardziej – mamusię czy tatusia? Co powiedzieć, żeby mama była zadowolona?

Dziecko pada ofiarą manipulacji, a nie ma jeszcze zasobów, które pozwoliłyby mu stawić jej odpór. Dorosły wymusza na bezbronnej istocie zachowanie, które sprawi mu przyjemność. Czy można odpowiedzieć, że bardziej kocha się tatę? Albo oboje tak samo? Można, ale później trzeba poradzić sobie z tym, że mama jest smutna. A jeśli jest smutna, to znaczy, że zrobiliśmy jej jakąś krzywdę. Może następnym razem lepiej będzie skłamać? W późniejszym życiu dzieci takich rodziców często stają się ich „partnerami”. To im się zwierzają, to od nich oczekują wsparcia. Takie zagranie nie jest fair, to przecież rodzice powinni pozostawać podstawowym wsparciem, pociechą, ostoją, gwarantem bezpieczeństwa i akceptacji.

Wszyscy mają Barbie! Wszyscy mają irokeza!

Już we wczesnym dzieciństwie zaczynamy funkcjonować jako istoty społeczne. Pojawia się rodzeństwo, środowisko rówieśnicze, a wraz z nimi – presja grupy. Dziecko idzie do przedszkola i spotyka się ze skomasowanymi oczekiwaniami zewnętrznymi. Przedszkolanki wymagają posłuszeństwa i grzecznego zachowania, rówieśnicy – dostosowania się do grupy. To wtedy rodzice zaczynają też słyszeć pierwsze „wszyscy”.

Mamo, kup mi Barbie. Wszyscy mają Barbie! Chcę mieć laptopa, wszyscy mają laptopy! I tak dalej.

Potrzeba dopasowania się do reszty dzieci jest niezwykle silna, tym bardziej że mali, nawet trzy lub czteroletni ludzie potrafią być bardzo okrutni. Odstawanie od ogółu może skończyć się ostracyzmem. A nikt nie chce być odrzucony.

Im dziecko jest starsze, tym częściej samo wybiera sobie znajomych i przyjaciół. Często kluczem bywa muzyka i towarzysząca jej ideologia. Albo odwrotnie – najpierw idee, a potem styl i koncerty. Odmienność podkreśla się przez wygląd – odpowiedni strój, fryzurę, ozdoby i gadżety. Tak funkcjonują subkultury – punki, metalowcy, rastamani, hipsterzy, goci, emo, itd. Wsiąknięcie w subkulturę wiąże się z przyjęciem pewnych zasad rządzących daną grupą.

Fuzja Einsteina z Jamesem Bondem

Kiedy dziecko ma trzy lata, babcia, ciocia albo mama prosi: Powiedz wierszyk! Wszystko w porządku, jeśli dziecko lubi się popisywać. Gorzej, jeśli taki występ wiąże się ze stresem.
Kiedy dziecko zaczyna chodzić do szkoły, zaczynają się oczekiwania dotyczące wyników w nauce. A często im zdolniejsze dziecko, tym większej presji podlega, tym wyżej stawia mu się poprzeczkę.

W dorosłym życiu, kiedy wchodzimy w nowe role społeczne, ulegamy też nowym rodzajom presji. Od singla oczekuje się ustatkowania. Kiedy już się z kimś zwiąże, zawisa chmura z pytaniem: Kiedy dzidziuś? W ogóle życie rodzinne aż kipi od różnych przymusów. Najpierw imieniny u cioci, kiedy wolelibyśmy pograć w piłkę z kolegami. Potem oczekiwania związane z założeniem rodziny. Następnie oczekiwania partnerki lub partnera odnośnie wspólnego życia. I tak dalej. To się nigdy nie kończy.

Kiedy już się starzejemy, również podlegamy presji. W naszych czasach króluje kult młodości. Kobieta w wieku sześćdziesięciu lat, kiedyś babcia, bywa dziś seksbombą. Wystarczy spojrzeć, jak wyglądają Tina Turner, Meryl Streep czy Jane Fonda, a żeby młodo wyglądać po sześćdziesiątce, często trzeba pomóc naturze – botoks, lifting, odsysanie tłuszczu, farbowanie włosów.

Kultura masowa lansuje styl życia, modę, ideały urody, wzmacniając dodatkowo istniejącą już presję środowiska. I w drugą stronę – społeczne wyobrażenia kształtowane są właśnie w znacznej mierze przez media masowe. Reklamy wmawiają, że mając samochód marki x, będziemy lepsi, pijąc napój gazowany marki y, będziemy sobą, a w ogóle to nasze życie nie ma sensu bez najnowszego miksera, kremu, perfum, komputera czy jeszcze innego gadżetu. Reklama kusi, obiecuje, namawia, a nawet straszy. A wszystko w sumie po to, żebyśmy poszli do sklepu i wyciągnęli portfel.

Ja jestem macho

Presja niejedno ma imię i niejedną twarz. W zależności między innymi od kultury, religii, grupy zawodowej, zmieniają się oczekiwania wobec członków społeczności. Tam, gdzie rządzi kultura macho, wymaga się od mężczyzn, żeby byli silni, stanowczy, przejawiali inicjatywę i nie okazywali uczuć. Mają być twardzi i basta. To oni muszą uwodzić i zdobywać, a jeśli kobiety stawiają opór, istnieje społeczne przyzwolenie na stosowanie przemocy. Nadal są na świecie miejsca, w których porwanie sobie przyszłej żony jest czymś całkowicie normalnym.

Społeczności zamknięte, takie jak amisze, ortodoksyjni muzułmanie i Żydzi, mają bardzo rozbudowany system zasad. Jednak nie wszyscy ludzie urodzeni w takich społecznościach chcą podporządkować się obowiązującym w nich regułom. Chcą żyć inaczej, po swojemu. Buntują się i nie zgadzają na zastaną rzeczywistość. Zamknięte enklawy nie tolerują jednak niesubordynacji. Surowo karzą wywrotowców, czasem wykluczając ich ze wspólnoty lub nawet zabijając. Presja społeczna i kulturowa jest obecna wszędzie, jak świat długi i szeroki, ale inaczej wygląda to w Japonii, inaczej w Afganistanie, a jeszcze inaczej w Izraelu czy Argentynie. Prawie zawsze jednak w inny sposób dotyka ona kobiet, a w inny mężczyzn.

Woda na dwusetnym piętrze

W wielu językach nie ma osobnych słów rozróżniających presję i ciśnienie. Może to dokładnie to samo? Dzięki ciśnieniu możemy odkręcić kran i cieszyć się bieżącą wodą nawet na szczycie drapacza chmur, ale to samo ciśnienie może nas wgnieść w ziemię. Dzięki zakazom i nakazom świat jest uporządkowany, jednak nadmierna presja może prowadzić do nieszczęścia. To nieumiejętność radzenia sobie z nią sprawia, że nastolatki odchudzają się i wpadają w anoreksję, dorośli cierpią na pracoholizm, zatracają się w nałogach, trwają w nieszczęśliwych związkach, popadają w depresję, a nawet popełniają samobójstwa.

Jak sobie poradzić z presją? Przede wszystkim trzeba mieć świadomość jej istnienia. Zdawać sobie sprawę z tego, że wzięcie nadgodzin czy kolejne dziecko, to mój wybór (ale i moja odpowiedzialność), że nie muszę się na to decydować. Do tego potrzebujemy samoświadomości, która pozwala określić, gdzie się kończę ja, a gdzie zaczynają się inni i ich oczekiwania. Brzmi banalnie, ale wcale takie nie jest. Jak nauczyć się zaglądać w siebie? Można rozmawiać z przyjaciółmi, chodzić na terapię, medytować. Każdy sposób, który pozwoli zwiększyć kontakt z samym sobą, jest dobry.

Szantaż

Nikt nie jest odporny na presję. Ci, którzy mieli to szczęście i byli wychowywani przez świadomych rodziców, są wyposażeni w narzędzia, które pozwalają im sobie radzić z zewnętrznymi naciskami. Im wyższa samoocena, tym mniejsze uleganie presji. To właśnie ona jest kluczem do niezależności. Kiedy wiem, kim jestem i czego chcę, wiem też, że mogę powiedzieć „nie”, gdy ktoś próbuje mnie zmusić lub nakłonić do czegoś, na co nie mam ochoty. Presja lubi przebieranki. Czasem występuje w postaci manipulacji albo np. szantażu emocjonalnego. Trudniej ją wtedy zobaczyć, bo pojawia się w zawoalowanej formie. Nie zostawiaj mnie, nie mogę bez ciebie żyć, to właśnie przykład presji w przebraniu.

Chyba najtrudniej walczyć z wypaczonym obrazem samego siebie, który ma swoje źródło w systemie fałszywych przekonań.

Niejednokrotnie są to zdania przyswajane od dzieciństwa, typu: tylko człowiek, który ciężko pracuje, jest czegoś wart; jedynym sensem życia są dzieci; miejsce kobiety jest w kuchni i tak dalej.

Asymilujemy takie poglądy i uważamy je za własne. Problem zaczyna się wtedy, kiedy nasze prawdziwe pragnienia nie pasują do gotowego obrazka, który przyjęliśmy z zewnątrz i do którego próbujemy się dopasować. Sami sobie narzucamy coś, co nam nie służy.

Kij ma dwa końce

Dzięki presji możemy się rozwijać, dojść w czymś do perfekcji, zrzucić parę kilogramów, nauczyć się japońskiego, mimo że czasem nam się nie chce. Możemy też wpaść w depresję albo popełnić samobójstwo. Wszystko zależy od tego, czy nauczymy się, kiedy presji ulegać, a kiedy mówić jej stanowcze „nie”.

Żyjemy w czasach, w których wolność jednostki jest największa od stuleci i, paradoksalnie, jesteśmy w pewnym sensie zniewoleni bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Ciągle słyszymy: schudnij, bądź idealny, zarób, kup, inni już to mają, urodź dziecko, zrób karierę!

Kiedy ludzie dowiadują się, że są nieuleczalnie chorzy, że niedługo umrą, często przewartościowują swoje życie. Nagle okazuje się, że to nie praca jest najważniejsza, ale urodziny wnuka albo wakacje z przyjaciółmi. Żona, która przez wiele lat była wrogiem numer jeden, staje się na powrót najbliższym człowiekiem. Przychodzi pora na realizację młodzieńczych marzeń. Ktoś zawsze chciał pojechać do Indii, ktoś inny grać na saksofonie, skoczyć ze spadochronem, malować, tańczyć albo kupić sobie bułanego konia. Tylko czy naprawdę warto czekać, aż los postawi nas pod ścianą? Może już od dzisiaj żyjmy w zgodzie ze sobą!

Presja

Reklama B1

Zmieniaj świat wspólnie z nami

Dobre dziennikarstwo, wartościowe treści, rzetelne i sprawdzone informacje.
Tworzymy przestrzeń ludzi świadomych.

Wszystkie artykuły dostępne są bezpłatnie.
Abyśmy mogli rozwijać tą stronę, potrzebujemy Twojego wsparcia.