Syndrom Mad Max’a, czyli predator kontra obcy
Kierowcy, trąbią, ruszają z piskiem opon, krzyczą i awanturują się. Potrafią wysiąść z samochodu, żeby powiedzieć innemu kierowcy, co o nim myślą. Mają wszystkich za idiotów, sami uważają się za mistrzów kierownicy. Za kółko coraz częściej wsiadają osoby z syndromem Mad Max’a.
Tekst: Rafał Hetman
Ilustracje: Krzysztof Rogalski
Darek wstydliwie przyznaje się do swoich zachowań za kierownicą.
– Najbardziej frustrujące jest stanie w korkach. Kiedy stoję, denerwuję się, że nie jadę, a kiedy już ruszę, szybko staram się nadrobić czas, który straciłem w korku, wymijam wszystkich, gazuję i wciskam się między auta – opowiada. – Po takim powrocie do domu jestem wykończony – podsumowuje.
Z kolei Gosia zwierza się, że kiedy ktoś zajedzie jej drogę albo nie chce wpuścić na drugi pas ruchu, lubi powiedzieć pod nosem kilka niewybrednych słów zaadresowanych do nieuprzejmego kierowcy. – Wtedy jest mi lepiej – tłumaczy.
Na polskich drogach coraz częściej spotyka się nerwowych i agresywnych kierowców, którzy za nic mają innych uczestników ruchu. W psychologii takie zachowanie określa się jako syndrom Mad Maxa (czasami syndrom gniewnego kierowcy lub wściekłego kierowcy). I chociaż ani Darek, ani Gosia nie uważają się za dotkniętych tym syndromem, nie oznacza to wcale, że w przyszłości ich zachowanie na drodze nie ulegnie pogorszeniu.
Niektórzy kierowcy są bardzo często agresywni z natury, ale nie każdy przecież rodzi się z syndromem Mad Maxa. Niebezpieczne zachowania na drodze mogą być powodowane różnymi czynnikami, z którymi kierowcy stykają się na co dzień. Wśród nich psychologowie niejednokrotnie wymieniają stres, który coraz częściej w dużych ilościach towarzyszy naszemu życiu. To za kierownicą wielu z nas wyładowuje swoją frustrację.
Wszystkiemu winny stres
Stres bardzo często dopada zawodowych kierowców, którzy za kółkiem spędzają długie godziny. Wiele niebezpiecznych sytuacji powodują taksówkarze spieszący się z klientem na lotnisko albo kierowcy samochodów dostawczych, którzy muszą dowieźć towar na umówioną godzinę.
Po raz pierwszy agresywni kierowcy zostali opisani przez kanadyjskich psychiatrów w 1949 roku. Dwadzieścia lat później powstała pierwsza książka poświęcona w całości zagadnieniu agresji w ruchu drogowym. Jej autor, Mayer Parry, zauważył, że kierowcy, u których testy wykazywały wysoki poziom lęku i agresji, powodowali więcej wypadków niż inni. W latach 90. XX wieku agresywnymi kierowcami zaczął interesować się cały świat (głównie za sprawą mediów). Wtedy też zaczęły pojawiać się określenia, które na stałe weszły do powszechnego użycia: wściekłość drogowa, drapieżny sposób jazdy, syndrom dra Jekylla i pana Hyde’a czy syndrom Mad Maxa, który swoje źródło czerpie z tytułu filmu science fiction George’a Millera.
– Istnieją metody, dzięki którym można zdiagnozować agresywnego kierowcę. Mogą to być testy osobowościowe czy kwestionariusze. Liczy się też dobry wywiad. Pyta się wtedy kierowcę na przykład o to, co robi, kiedy spieszy się na jakieś spotkanie i napotyka korek uliczny? I na podstawie odpowiedzi z wywiadu oraz badań testowych można wyciągnąć wnioski
– wyjaśnia psycholog transportu Izabela Krupińska, która na co dzień diagnozuje kierowców.
Kierowcy mogą próbować zdiagnozować się sami. Stowarzyszenie Psychologów Transportu przygotowało na swojej stronie internetowej kilkanaście pytań, które kierowca powinien sam sobie zadać. SPT radzi, żeby w pierwszej kolejności kierowcy zwrócili uwagę na to, czy traktują drogę jak przeciwnika, którego chcą pokonać w jak najkrótszym czasie. Następnie kierujący powinni zastanowić się, jak odnoszą się do innych uczestników ruchu, czy uważają ich za swoich rywali, którzy tylko przeszkadzają w swobodnym poruszaniu się po drodze, czy denerwują się, kiedy inni wyprzedzają ich pojazd?
Agresywni z natury
Syndrom agresywnego kierowcy nie pojawia się znikąd. Na liście elementów przyczyniających się do powstawania syndromu Mad Maxa są alkohol i narkotyki, które na przykład w połączeniu z naturalnymi cechami, takimi jak niecierpliwość czy szybka irytacja, przyczyniają się do przejawiania niebezpiecznych zachowań.
Dlatego w przyszłości środowisko, w jakim żyją Darek i Gosia, może mieć istotny wpływ na ich zachowanie na drodze. Stresująca sytuacja w pracy, napięcia w rodzinie czy zły stan zdrowia mogą sprawić, że poprawnie jeżdżący kierowcy staną się pewnego dnia niebezpieczni.
Psychologowie zauważają, że człowiek prowadzi samochód w taki sam sposób, w jaki żyje. Kierowcy, którzy w kontaktach z innymi wykazywali zachowania społecznie nieakceptowalne, prowadzili samochody agresywnie i powodowali więcej wypadków.
– Często jednak zdarza się, że kierowcy odreagowują inne problemy, z innych sfer życiowych, właśnie za kierownicą – przenoszą trudności na jazdę samochodem. Istotną kwestią jest także ciągły pośpiech ludzi. Mentalność społeczeństwa jest taka, że jak coś się gdzieś opóźniło, to należy to nadrobić za kółkiem i zyskać stracony czas. W takiej sytuacji jednostka silniej reaguje na proste bodźce
– tłumaczy Krupińska.
Statystyki
Według danych Komisji Europejskiej Polska cały czas zajmuje niechlubne pierwsze miejsce w Europie wśród krajów z największą liczbą wypadków drogowych ze skutkiem śmiertelnym (na szczęście liczba wypadków z każdym rokiem spada). Według najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli główną przyczyną tak dużej ilości wypadków jest stan polskich dróg, ale drugim najczęstszym powodem nieszczęśliwych zdarzeń są braki w procesie szkolenia i dokształcania kierowców.
NIK zwraca szczególną uwagę na zachowanie kierowców w ekstremalnych okolicznościach. Kierowcy nie są przygotowani do radzenia sobie w trudnych sytuacjach, a co za tym idzie, często reagują na nie agresywnie.
Mimo to większość kierowców uważa się za wzorowych uczestników ruchu drogowego. Z badań przeprowadzonych w 2011 roku przez TNS OBOP dla Krajowej Rady Bezpieczeństwa Drogowego dowiadujemy się, że duża część badanych opisując swój styl jazdy, podkreśla wiarę we własne umiejętności i ocenia siebie jako dobrych kierowców. Co piąty ankietowany jest zdecydowanie przekonany o tym, że zna aktualne przepisy drogowe i dla własnego bezpieczeństwa jest skłonny ustąpić innym kierowcom, a nawet jechać wolniej, by szczęśliwie dotrzeć do celu.
Jednocześnie kierowcy, którzy przyznają się do jazdy pod wpływem alkoholu, zdradzają, że lubią adrenalinę wyzwalaną dzięki dużej prędkości i mają mniejsze obiekcje, by prowadzić nawet wtedy, kiedy są zmęczeni czy senni. Paradoksalnie większa część tej grupy uważa się za cierpliwych i spokojnych ludzi (to częściej niż przeciętni kierowcy, którzy nigdy nie prowadzili pod wpływem alkoholu).
Brawurowi kierowcy
W tym samym raporcie możemy znaleźć krótką charakterystykę kierowców jeżdżących brawurowo. Okazuje się, że takie osoby nie są w stanie przywołać skojarzeń z jazdą. Choć wiedzą, że nie do końca panują nad autem, mają również poczucie dużej pewności siebie i wiary we własne umiejętności.
Kierowca brawurowy często siada do auta, żeby popisać się przed innymi, zaimponować kolegom, ale też sprawdzić się
– czytamy w raporcie. Takie osoby są zazwyczaj na tyle przekonane o swoich umiejętnościach, że żadna argumentacja do nich nie dociera i w zasadzie nikt nie może powstrzymać ich od jazdy samochodem.
Kampanie społeczne prowadzone przez państwowe instytucje i organizacje społeczne bardzo rzadko skupiają się na agresywnych kierowcach. Większość takich inicjatyw dotyczyła innych aspektów związanych z prowadzeniem pojazdu. Najczęściej zachęcano kierowców do zdjęcia nogi z gazu czy zapinania pasów, a także do zrezygnowania z jazdy pod wpływem alkoholu.
Ostatnia duża kampania zwracająca uwagę na problem agresywnych kierowców prowadzona była w 2004 roku przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Cała inicjatywa odbyła się pod hasłem: „Szacunek to bezpieczeństwo” i była częścią ogólnoeuropejskiego projektu prowadzonego w wielu krajach naszego kontynentu.
Jest lepiej
Statystyki mówią same za siebie. Polskie drogi stają się coraz bezpieczniejsze. Wystarczy spojrzeć na dane Instytutu Transportu Samochodowego dotyczące niebezpiecznych zdarzeń na drogach. Wynika z nich, że w latach 2001 – 2010 liczba ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych zmniejszyła się o 29 proc., a liczba wypadków i rannych o 28 proc. Tymczasem ilość samochodów osobowych wzrosła o 64 proc.
Przyczyn poprawy bezpieczeństwa jest kilka. Powoli przybywa dróg szybkiego ruchu i autostrad, gdzie dochodzi do najmniejszej ilości wypadków. Lepsze są też drogi lokalne. Ponadto wzrasta świadomość kierowców, co można odczytać jako sukces wszystkich kampanii reklamowych. Duża część Polaków wyjeżdża za granicę, gdzie także uczy się innej kultury jazdy.
– Najlepiej jeździ mi się przez Anglię
– stwierdza Radek, zawodowy kierowca z Działdowa, który prowadzi własną firmę przewozową. Ale zaznacza, że trudno jest powiedzieć, gdzie w Europie jeździ się najlepiej.
– Nie ma zasady – tłumaczy. – Nawet Niemcy z biegiem czasu jeżdżą coraz gorzej, jakby się uczyli od Polaków
– mówi Radek, który wzdłuż i wszerz przejechał cały stary kontynent. Jako doświadczony kierowca dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat prowadzących pojazdy.
– Kierowca to nie jest ten, który tylko ma uprawnienia do kierowania pojazdem. Prawdziwy kierowca to taki, który pomoże drugiemu. Jak zaczynałem jeździć, to kiedyś gdzieś w Niemczech pożyczyłem jednemu kierowcy 50 euro, bo mu do czegoś zabrakło. Zaufałem mu, chociaż w ogóle go nie znałem. Podałem numer konta, na które miał przesłać pożyczone pieniądze. Nigdy więcej go nie spotkałem, a pieniądze po kilku dniach wróciły na konto
– opowiada Radek.
Jak uniknąć Mad Maxa?
W Polsce rośnie liczba samochodów, a co za tym idzie, coraz więcej osób siada za kierownicę. Wśród nich jest wielu agresywnych kierowców. Zakorkowane miasta, wąskie uliczki są idealnym miejscem do powstawania niebezpiecznych zdarzeń drogowych z ich udziałem. Jak radzić sobie z narastającym problemem?
– Należy psychoedukować kierowców, wskazywać ich słabości i możliwości poprawienia braków. Warto mówić o miejscach, gdzie mogą uzyskać pomoc, nauczyć ich, jak radzić sobie z problemami, które często odreagowują za kierownicą
– zaleca Izabela Krupińska.
Psychologowie radzą także, żeby nie traktować problemów na drodze zbyt osobiście. To pierwsza zasada, którą powinien kierować się ten, kto nie chce przekonać się na własnej skórze, co oznacza syndrom wściekłego kierowcy. Lepiej też unikać kontaktu wzrokowego z innymi kierowcami, bo często odbierany jest jako prowokacja i zaproszenie do konfrontacji. Należy również powstrzymać się od pokazywania obraźliwych gestów, a klaksonu używać jedynie w ostateczności.
Przede wszystkim trzeba się jednak skupić na bezkolizyjnej jeździe, która nie będzie utrudniała ruchu innym samochodom. Z tego względu kierowcy powinni trzymać się prawego pasa ruchu. Nie tylko dlatego, że jest to zalecane przez policję i instruktorów jazdy, ale również po to, by nie drażnić wściekłych kierowców, którzy mogą uznać, że specjalnie zajeżdża się im drogę. Najlepiej tak zaplanować drogę, żeby specjalnie się nie spieszyć – to rada, którą kierowcy powinni szczególnie wziąć sobie do serca. Spokój i podwyższony stopień tolerancji powinny skutecznie złagodzić nasze podejście do innych uczestników ruchu. Czasem wystarczy po prostu uśmiech (broń Boże ironiczny).
Mad Max
Syndrom Mad Max’a, czyli predator kontra obcy