Kropka

Kropka

Okrągła, duża, mała, w różnych kolorach. Niby do niczego nieprzydatna. Po prostu kropka i tyle. Jednak ułożona w odpowiedni sposób z „kropkowymi” koleżankami może nabierać różnych znaczeń. Najpierw opanowuje świat dziecka, potem towarzyszy mu w dorosłym życiu.

Tekst: Julita Matusiak
Ilustracje: Erma Estwick
Zdjęcia: Fred Tomaselli

Peter Reynolds, znany autor książek dla dzieci, postanowił każdego dnia dokonać jakiegoś wpisu w swoim dzienniku. Mógł to być rysunek, wiersz lub cokolwiek, co zaświadczyłoby o jego istnieniu. Pewnego wieczoru był bardzo zmęczony i zdołał zrobić na kartce tylko prosty znak czarnym markerem, zaraz potem zasnął. Kiedy po godzinie obudził się, spostrzegł, że czarny punkcik rozlał się do rozmiaru wielkiej kropki. O poranku spojrzał na kropkę ponownie i doznał olśnienia – napisał „The Dot”, dodał swoje nazwisko i w ten sposób powstała okładka książki.

Zaraz potem pojawił się pomysł na historię. Jej bohaterką uczynił dziewczynkę o imieniu Vashti. Dziewczynka uważała, że nie potrafi rysować, bardzo męczyła się na lekcji plastyki. Biała kartka leżąca przed nią frustrowała ją i złościła. Nauczyciel zachęcał Vashti, by narysowała jakikolwiek znak, a zobaczy, dokąd on ją doprowadzi. Dziewczynka w końcu przełamała się i narysowała kropkę. Na kolejnej lekcji zdecydowała się rozwinąć pomysł i namalowała kolejne kropki – małe, duże, w różnych kolorach. Gdy rozwiesiła je na ścianie, wzbudziły zachwyt innych dzieci. Jeden z chłopców zwierzył się dziewczynce, że chciałby rysować tak jak ona, ale nie potrafi. Vashti, podobnie jak wcześniej nauczyciel, zaczęła przekonywać go, by nie bał się i spróbował swoich sił, zaczynając od nakreślenia prostego znaku.

Książka odniosła ogromny sukces. Przetłumaczona została na 22 języki. Historia stała się inspiracją dla nauczycieli z całego świata. 15 września (dzień publikacji pierwszego wydania w 2003 roku) obchodzony jest przez nich jako International Dot Day, czyli dzień, w którym proponują uczniom kropkowe zadania. Nauczyciele prezentują efekty twórczości swoich podopiecznych na stronie International Dot Day na Facebooku, na You Tubie, a także na specjalnie założonych przez siebie blogach. Prace dzieci zadziwiają pomysłowością, powstają w najróżniejszych technikach, zachwycają barwami. Warto je obejrzeć.

Kropki w ciągłym ruchu

Kilka miesięcy temu w Polsce wydana została książka autorstwa francuskiego twórcy Herve Tullet’a „Naciśnij mnie”. Prosty pomysł, który przełamuje utarte myślenie o tym, czym jest książka i jak należy się z nią obchodzić, sprawił, że kropki Tullet’a zrobiły furorę wśród młodszych dzieci. Książka doczekała się publikacji w 24 krajach. Nic dziwnego, że we Francji pomysłowy autor nazywany jest księciem książek dla przedszkolaków.

Na pierwszej stronie książeczki znajduje się żółta kropka, na drugiej do kropki dodane zostało polecenie: „Naciśnij na żółtą kropkę i przewróć stronę”. Po jego wykonaniu dziecko jest zaskoczone efektem – z jednej kropki powstają dwie. Zastosowanie się do kolejnych poleceń przynosi bardzo ciekawe skutki – kropki rozmnażają się, prócz żółtych pojawiają się niebieskie i czerwone, ustawiają w rzędy lub nagle rozsypują. By tak się stało, należy potrząsać książką, przekręcać ją, zgasić światło, dmuchać na książkę. Z kolei pod wpływem klaskania kropki powiększają się coraz bardziej, aż zaczynają przypominać kolorowe bańki mydlane. Ich rozmiary w końcu są tak ogromne, że na dwóch stronach mieści się tylko niewielka część żółtej kropki. Co stało się z resztą kropek? Być może odfrunęły jako wielkie kolorowe balony, a może zamieniły się w motyle albo piękne wielobarwne ptaki?

O tym, jak wiele niezwykłego można stworzyć ze zwykłych kropek, przekonuje nie tylko twórczość dziecięca lub ta skierowana do małych odbiorców.

Unicestwienie

Królową kropek w sztuce współczesnej jest niepodważalnie japońska artystka Yayoi Kusama. Jej twórcza pasja pojawiła się już w dzieciństwie. Wtedy też doznała halucynacji, które przyczyniły się do jej kropkowej obsesji. W 1957 roku wyjechała z Japonii do Nowego Jorku, gdzie szybko stała się znaczącą postacią tamtejszej sceny artystycznej. W 1973 roku wróciła do rodzinnego kraju, by poddać się leczeniu psychiatrycznemu. Do dziś mieszka w szpitalu psychiatrycznym w Tokio.

Kusama tworzy obrazy, rzeźby, przestrzenne instalacje, filmy, projektuje meble, tkaniny, pisze książki. W swojej twórczości łączy wiele stylów i technik. Nawiązuje do minimalizmu, pop artu, ekspresjonizmu abstrakcyjnego i surrealizmu. Od kilkudziesięciu lat tworzy niezwykły świat, w którym daje wyraz swoim obsesjom, lękom i fascynacjom.

Zakropkowywanie wszystkiego to jej życiowy projekt, któremu nadała nazwę „Obliteration”, czyli unicestwienie. Kropkom przypisuje różne znaczenia.

W jednej z wypowiedzi twierdzi, że okrągła kropka ma formę słońca, które symbolizuje energię całego świata, ale także formę księżyca, który kojarzy jej się ze spokojem. Kropki są według niej drogą do nieskończoności. W latach 60., w czasie antywojennych protestów w USA, w których aktywnie uczestniczyła lub sama je organizowała, kropki traktowała jako symbol miłości i pokoju. Słynne są jej akcje oraz happeningi z tego czasu, na których publicznie pokrywała kropkami siebie oraz nagich tancerzy i aktorów. W jednym z happeningów kropkami pomalowała nawet konia oraz jeziorko.

Podczas wystawy zatytułowanej „Look Now, See Forever”, w Gallery Of Modern Art w Queensland w Australii (listopad 2011/marzec 2012), powstała instalacja „The Obliteration Room”, w realizacji której udział wzięły dzieci odwiedzające galerię. Pomalowane na biało i wyposażone w białe meble pomieszczenie stopniowo pokrywane było przez maluchy kolorowymi kropkami (naklejkami). Ostatecznie z białego pokoju powstała bajecznie kolorowa przestrzeń.

Psychodeliczny kropkowy świat

Charakterystyczne dla twórczości Kusamy są lustrzane pomieszczenia, które aranżuje w różny sposób – często wypełnia je przedziwnymi nakrapianymi, obłymi obiektami, czasem tylko maluje w kropki, a niekiedy zaciemnia i jedynie instalacje z kropek świecą w nich jak gwiazdy. Odbicia w lustrach sprawiają, że pomieszczenia te zamieniają się w nieskończoną przestrzeń, co niesłychanie mocno oddziałuje na zmysły i wyobraźnię, wywołując wrażenie przebywania w zupełnie innym psychodelicznym świecie. Niesamowite są także jej wielkie, niemalże bajkowe, nakrapiane kwiaty, tkaniny oraz setki obrazów.

Oprócz kropek powtarzającym się motywem w jej twórczości są fallusy oraz sieci. Obecnie ma 83 lata i nieustannie tworzy z niesłabnącą pasją. Tegoroczna retrospektywna wystawa artystki, odbywająca się kolejno w Paryżu, Londynie, Madrycie i Nowym Jorku, zawiera jej najwcześniejsze prace – obrazy z lat 40., jak i najnowsze dzieła, m.in. największy z lustrzanych pokoi z 2011 roku „Infinity Mirrored Room – Filled with the Brilliance of Life”.

By zainaugurować wystawę w Tate Modern w Londynie, Kusama po raz pierwszy od 12 lat opuściła Tokio. Na wernisażu ubrana była w czerwone kimono w białe wielkie grochy, a na głowę nałożyła czerwoną perukę. Nawet wózek, na którym się porusza, pomalowany był w kropki.

Wariacje

Obecnie w Tate Modern (do września) odbywa się wielka wystawa kontrowersyjnego 47-letniego brytyjskiego artysty Damiena Hirsta. Tematyką jego prac jest śmierć, przemijanie i pustka. Platynowa czaszka wysadzana diamentami, rekin zaklęty na wieki w formalinie, kompozycje z motyli to jego powszechnie znane dzieła. Hirst jest też autorem najbardziej znanych i najdroższych obrazów w kropki na świecie.

W 1986 roku zaczął tworzyć cykl „Spot Paintings”, który obecnie liczy ponad 1400 prac, z których podobno tylko pięć namalował własnoręcznie. Resztę wykonali jego asystenci. Obrazy te nie mają nic wspólnego z surrealizmem i poetyką dzieł Kusamy. Na białym tle różnej wielkości i kształtu płócien namalowane są wielobarwne kropki w różnych, ale bardzo uporządkowanych, układach. I to wszystko.

Tego typu obrazy nie są niczym nowym w sztuce. Dzieła Hirsta przywodzą na myśl amerykańskiego artystę Thomasa Downinga (1928 – 1985) i jego cykl „Spot Paintings”, który powstał w latach 60. XX wieku oraz współczesnego szwajcarskiego artystę Johna Armledera, który pierwsze obrazy w kropki namalował w latach 70. ubiegłego wieku. Często jego twórczość wskazywana jest jako bezpośrednia inspiracja dla Hirsta. François Morellet, Vera Molnar, Poul Gernes to kolejni artyści, którzy w latach 50. i 60. stworzyli kropkowe dzieła.

Wibrujące kropki

Lata 60. to też czas intensywnego rozwoju op artu, dla którego charakterystyczne są obrazy bazujące na złudzeniach optycznych. Umiejętne zestawienie form i kolorów, często czerni i bieli, sprawia, że powstaje wrażenie ruchu – obrazy pulsują, migoczą, wydają się trójwymiarowe. I tutaj kropki odegrały i nadal odgrywają wielką rolę. Kompozycje z kropek tworzyła m.in. sztandarowa artystka tego kierunku Bridget Riley. Obecnie dzieła opartowe często powstają przy użyciu komputera.

Na początku lat 70. XX wieku wśród Aborygenów w osadzie Papunya powstał ruch malarstwa kropkowego zwany dot painting. Sposób malowania nie był nowy – obrazy z kropek tworzone były przez Aborygenów już 40 tys. lat temu i ściśle wiązały się z ich wierzeniami. Powstawały na piasku, na ciele, skałach i sakralnych przedmiotach, tworzono je palcami lub przy użyciu bumerangu. Powtarzającymi się motywami kompozycji były też koła, linie i zwierzęce formy. Nowość polegała na przeniesieniu obrazów na płótno i udostępnieniu ich szerszej publiczności. Dzieła Aborygenów przeniknęły do sztuki zachodniej, a wystawy prezentujące ich twórczość organizowano w znanych galeriach, co sprawiło, że dot painting w latach 80. i 90. XX wieku stał się bardzo popularny. Wibrujące barwami i formami obrazy nadal zachwycają i inspirują do tworzenia w tym stylu.

Kropki pojawiają się w pracach wielu artystów także jako tylko jeden z elementów kompozycji. Bardzo ciekawe są dzieła brazylijskiej artystki Beatriz Milhazes. W jej obrazach, instalacjach oraz scenografiach abstrakcja łączy się z figuratywnością, a centralnym motywem są formy roślinne, przede wszystkim kwiaty, które bardzo często złożone są z kół, spirali i kropek. Jej niezwykle dekoracyjne prace zdobyły uznanie na całym świecie, podobnie jak psychodeliczne, niemalże halucynacyjne obrazy tworzone przez Amerykanina Freda Tomaselliego. Jako wielbiciel natury często maluje w charakterystyczny sposób ptaki, motyle i kwiaty, a swoje obrazy traktuje jak okna wiodące do stworzonego przez siebie surrealistycznego świata. Nie tylko sztuka współczesna roi się od kropek. W latach 50. zagościły one na stałe w modzie oraz designie. Wystarczy rozejrzeć się dokoła.


Ilustracja Ermy Estwick sfotografowana przez Freda Tomaselli, udostępniona Courtesy James Cohan Gallery

Kropka

Reklama B1

Zmieniaj świat wspólnie z nami

Dobre dziennikarstwo, wartościowe treści, rzetelne i sprawdzone informacje.
Tworzymy przestrzeń ludzi świadomych.

Wszystkie artykuły dostępne są bezpłatnie.
Abyśmy mogli rozwijać tą stronę, potrzebujemy Twojego wsparcia.