Czytanie

Czytanie – Potencjalny geniusz

Współczesne spojrzenie na edukację zdecydowanie różni się od tego, które pamiętamy z własnych szkolnych doświadczeń. Dynamiczny rozwój technologii informacyjnej wywiera ogromny wpływ na sposób mierzenia się z wyzwaniami, które stają przed najmłodszymi. Warto przyjrzeć się metodom ułatwiającym im start w dorosłe życie. Jedną z nich jest metoda globalnego czytania.

Tekst: Joanna Karczmarczyk
Ilustracje: Na podstawie grafiki z www.fotolia.pl

Analiza i synteza w zmysłowym świecie

Zdaniem Glenna Domana, amerykańskiego fizykoterapeuty, twórcy „cudownego” sposobu uczenia, im młodsze dziecko, tym większy potencjał do nabywania wiedzy, a co za tym idzie, większe możliwości rozwoju. Idąc tym tropem, należy stworzyć warunki sprzyjające rozwojowi oraz stymulujące go w sposób zgodny z naturalną chęcią nabywania wiedzy.

Dziecko najpierw poznaje świat zmysłami. Doman zwrócił uwagę na fakt, że jakość doświadczeń na poziomie wrażeń zmysłowych (smaku, dotyku, słuchu, wzroku) może być elementem wpływającym na dalsze możliwości rozwojowe. Natalia i Krzysztof Minge, prowadzący w Poznaniu Poradnię Psychologiczną Hipokampus, psychologowie specjalizujący się we wspieraniu rozwoju intelektualnego dzieci, w swojej książce pt. „Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka” piszą, że wczesna stymulacja oczu nie tylko przyśpiesza rozwój kory wzrokowej, a zatem umiejętności postrzegania, lecz także sprawia, że dziecko będzie lepiej widziało przez całe życie.

Badacze z powodzeniem stosują w swojej pracy metodę globalnego czytania. Zwracają uwagę na to, że małe dzieci uczą się czytać wyrazy i wypowiedzi w taki sam sposób, w jaki zaczynają rozumieć wypowiadane słowa. Nie występuje u nich świadoma synteza i analiza tego, co jest napisane, cały proces odbywa się nieświadomie. Mówimy do dzieci pełnymi zdaniami, a mimo to maluchy doskonale wychwytują poszczególne słowa. Dodatkowo rozumieją ich znaczenie. Podobnie dziecko wyróżnia poszczególne dźwiękowe odpowiedniki liter, czyli fonemy.

Zabawa w czytanie

Metoda globalnego czytania odwołuje się do elementarnej ciekawości dziecka, do poznawania świata właśnie dzięki zmysłom i do zabawy jako sposobu przekazywania wiedzy. Rodzic aktywnie uczestniczy w procesie nauki czytania – korzysta z kart (flash cards) opatrzonych dużymi wyrazami. Wzrok dziecka jest jeszcze na tyle niedojrzały, że powinno się stosować wielkie litery, zbliżone swoim wyglądem do liter drukowanych w książce. Program proponowany przez Domana zakłada pokazywanie dziecku pięciu zestawów po pięć kart trzykrotnie w ciągu dnia. Dzieci rozpoznają słowa na zasadzie wzrokowego różnicowania. Dorosły pokazuje dziecku kartę z określonym wyrazem i patrząc na nią, głośno i wyraźnie czyta to, co jest napisane.

Nie powtarza się wyrazów w sesji oraz nie wymaga od dziecka powtarzania ich. Jedna sesja trwa przeważnie niecałą minutę. Ważne jest, by maluch jako pierwszy nie zrezygnował z uczestnictwa w niej. I tu z pomocą przychodzi formuła uczenia się poprzez zabawę. Joanna Niewiarowska, pedagog z dziesięcioletnim doświadczeniem w pracy metodą Domana z dziećmi polsko- i anglojęzycznymi, potwierdza:

– Wykorzystując poszczególne elementy nauczania tą metodą w pracy z dziećmi, trzeba pamiętać o zabawie i ich emocjach. W tym właśnie okresie dzieci posiadają największy potencjał do nauki języka, bez studiowania gramatyki i bez wysiłku. Na efekty systematycznej pracy nie trzeba długo czekać. Maluchy szybko uczą się słów, rozwijają zdolności myślenia, obserwowania. To proces, w którym nie tylko ćwiczą koordynację wzrokową czy pamięć, lecz również budują wiarę we własne możliwości dzięki osiąganiu szybkich efektów.

Zabawa, która odgrywa tak znamienną rolę w prawidłowym rozwoju dzieci, doskonale wpisuje się w założenia specjalistów, którzy wraz z Domanem pracowali nad omawianą metodą. Taka nauka czytania jest czymś odmiennym od typowej lekcji języka polskiego w szkolnej formie. Jak pisze Natalia Minge w artykule „Miłość oraz szacunek do dziecka – warunki powodzenia metody Domana”:

„Zarówno nauczanie czytania, matematyki czy przekazywanie dzieciom wiedzy encyklopedycznej musi być zabawą. Nie mamy prawa zamieniać, choćby w najlepszej wierze, naszego domu w szkołę, w której panują sztywne reguły, do których dziecko musi się dostosować. Jest to najkrótsza droga do zniechęcenia dziecka i zarzucenia jakiejkolwiek nauki”.

Ani kijem, ani marchewką

Autor metody określił zasady sprzyjające efektywności zabawy w czytanie. Przede wszystkim zarówno rodzice, jak i dzieci muszą być odpowiednio przygotowani. Ważna jest dobra kondycja psychiczna. Choroba bądź złe samopoczucie dziecka nie są dobrym momentem do nauki. Odłożenie takich lekcji na właściwą chwilę przyniesie lepsze rezultaty, niż gdybyśmy zastosowali przymusowe sesje.

Kolejnym ważnym aspektem jest skupienie się na efektach. W metodzie Domana nie weryfikuje i nie ocenia się osiągnięć. Nie należy traktować sesji jako lekcji, w trakcie której dziecko ma nauczyć się doskonale odczytywać wskazane słowa. Pod żadnym pozorem nie odpytuje się go, nie prosi o powtarzanie. Jeśli maluch sam wykaże taką inicjatywę, można to oczywiście wykorzystać w zabawie, niczego jednak lepiej nie narzucać i nie wymagać.

Równie istotną kwestią, na którą zwraca uwagę autor, jest nienagradzanie dziecka. Czytanie ma być zabawą taką samą jak budowanie z klocków. W jednym i drugim przypadku nie robi się dziecku prezentów ani nie stosuje kar, np. słownych, za niepowodzenia. Za wszelką cenę należy unikać mechanizmu kija i marchewki, który przeczy zabawie. W „Psychologii rozwojowej dzieci i młodzieży” pod red. Marii Żebrowskiej przedstawiono wybrane poglądy psychologii na zabawę. Co istotne, z każdej perspektywy wyłania się ten sam obraz, że zabawa postrzegana jest jako akt bezinteresowny i dobrowolny. Nie ma w nim miejsca na rezultaty, ważny jest sam proces i płynąca z niego przyjemność.

Pełnosprawny mózg

Dziecko posiada naturalną chęć badania świata. Doman widząc ten ogromny głód wiedzy, nie ryzykował w żaden sposób, dając dzieciom zarówno upośledzonym umysłowo, jak i zdrowym szansę na rozwój potencjalnych możliwości. Chciał wykorzystać to, co każdy człowiek posiada od samych narodzin – wolę poznania. Metoda globalnego czytania jest m.in. efektem jego pracy z dziećmi z rozległymi uszkodzeniami mózgu – zauważył, że wspieranie rozwoju tej grupy dzieci nie powinno ograniczać się jedynie do masaży i ćwiczeń fizycznych. Stymulacja mózgu okazała się tak samo zasadna w przypadku dzieci chorych, jak i zdrowych.

Natalia Minge w artykule zatytułowanym „Metoda Gllena Domana – czym jest i skąd się wzięła”, pisała, że wieloletnie obserwacje Domana wykazały, iż dzieci niepełnosprawne, które poddawane były stymulacji mózgu, w niedługim czasie przewyższały możliwościami zdrowe dzieci poddawane standardowej edukacji.

Należy dodać, że metoda globalnego czytania w pracy z dziećmi chorymi ma swoich zwolenników i przeciwników. Doman współpracował z neurochirurgiem T. Fayem oraz psychologiem C. Delacato, z którymi stworzył program mający na celu wielokierunkowe wpływanie na mózg za pomocą stymulacji rozwoju ruchowego (poprzez wdrażanie do samodzielnego poruszania się), fizycznego (przez usprawnienie układu krążenia i oddychania), emocjonalno-społecznego (wskutek wyrabiania odpowiedniej postawy rodziców do chorego dziecka) i intelektualnego (poprzez wielozmysłową stymulację oraz programy nauczania czytania oraz matematyki). Najwięcej kontrowersji wzbudził program oddychania. Pojawiły się również zarzuty, że metoda stworzona do pracy z małymi pacjentami cierpiącymi na zespół Downa, porażenie mózgowe czy też autyzm daje rodzicom złudną nadzieję całkowitego usprawnienia ich dzieci.

Odpowiedzią dla sceptyków może być tekst Ilony Marszałek i Renaty Winieckiej, nauczycielek, które pracowały metodą globalnego czytania z dziećmi głębiej upośledzonymi umysłowo w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Rychwale. Wspomniały w nim m.in. o pozytywnych rezultatach tych działań:

„(…) zauważyłyśmy, że u dzieci wydłużył się czas koncentracji uwagi dowolnej, pobudziła aktywność poznawcza, wzbogacił zasób słownictwa, usprawniły procesy analizy i syntezy wzrokowej oraz słuchowej”.

Rodzice w akcji

W metodzie Domana niezwykle ważna jest aktywność rodziców. Stymulacja rozwoju własnego dziecka wymaga od nich wejścia w świat, który jest odległy od ich własnego. Nagle w celu zrozumienia sposobu myślenia małego człowieka muszą spojrzeć na dobrze znaną materię otaczającej rzeczywistości z perspektywy kogoś, kto wie o niej o wiele mniej, a jednocześnie ma dużo większą zdolność przyswajania wiedzy. Rodzic, który zechce wejść w dziecięcy świat, nie tylko pozna mocne i słabe strony własnego dziecka, lecz także zbuduje z nim silną więź emocjonalną, tak istotną w dalszym samodzielnym życiu.

Dzieci słuchają rozmów osób dorosłych. Pierwsze dźwięki, które początkowo brzmią niezrozumiale, stają się naturalnie przyswojonym językiem. Tę sprzyjającą przestrzeń można wykorzystać w nauce czytania, jeszcze zanim dziecko zetknie się z edukacją w formie zinstytucjonalizowanej. Podążając ścieżką wydeptaną przez specjalistów, zamiast czekać na moment, który sprawi, że nauka będzie żmudną pracą, można zadbać o to, by stała się przyjemnością, do której chce się wracać. Młody, chłonny mózg pracuje od samych narodzin, każdy bodziec daje szansę na wytworzenie silnych połączeń między komórkami.
Jeśli codziennie pokażemy dziecku kilkakrotnie pięć słów (dostarczymy różnych bodźców), jego proces myślowy sprawi, że przekazane z komórki do komórki impulsy wzmocnią synapsy (połączenia między komórkami), a tym samym mózg dziecka stanie się bardziej elastyczny. Dzięki temu z czasem mały człowiek będzie czytał i rozumiał nawet niewidziane wcześniej wyrazy.

Joanna Niewiarowska podkreśla:

– Tempo nabywania umiejętności czytania zależy od systematyczności oraz tempa indywidualnego rozwoju. Jeśli dziecko codziennie uczy się poprzez zabawę, to po tygodniu rozpoznaje pojedyncze słowa, po miesiącu tych słów przybędzie. Po tygodniu wprowadzania nowych wyrażeń trzylatek będzie „odczytywał” – spostrzegał wyrazy globalnie. Potem zwroty wyrazowe, wyrażenia, zdania itd.

Mózg samodzielnie stworzy reguły i nauczy się je przekładać na inne słowa, rozpozna ich strukturę, dopasuje litery do właściwego dźwięku oraz rozróżni dźwięki w zależności od występowania liter w określonych zestawieniach.

A berbeć już to umie…

Metoda globalnego czytania, jako alternatywny sposób nauki, nie przekreśla zasadności szkolnego wdrażania dzieci w świat czytania. Pokazuje jednak, że efektywne staje się to, co naturalne. W szkole uczymy dzieci pojedynczych liter, przez co później wyzwaniem staje się dla nich ułożenie wyrazu. Litera jest dla dziecka abstrakcyjnym znakiem. Stąd też dzieci, które w wieku 5–6 lat zaczynają naukę czytania, często mają problemy z przyswojeniem tej umiejętności. Posiadają już jakąś wiedzę o świecie i nagle muszą samodzielnie czytać o sprawach zupełnie nieinteresujących.

Doskonale obrazuje to sytuacja, gdy młodsze dzieci szybciej uczą się zasłyszanych wierszyków niż ich rodzeństwo uczęszczające już do szkoły, a od którego wymaga się nauczenia tekstu na pamięć. Całkowicie zrozumiałe staje się to dopiero wówczas, gdy przyjrzymy się metodom stosowanym na każdym szczeblu edukacji. Weryfikowanie osiągnięć, ograniczanie czasu oraz oceny końcowe sprawiają, że naturalna chęć do nauki mija już w okresie wczesnoszkolnym. Przedszkolaki uczące się przez zabawę mają większą szansę na szybkie opanowanie wiedzy niż pierwszoklasiści posadzeni w ławkach.
Zatem do zabawy!

Czytanie – Potencjalny geniusz

Reklama B1

Zmieniaj świat wspólnie z nami

Dobre dziennikarstwo, wartościowe treści, rzetelne i sprawdzone informacje.
Tworzymy przestrzeń ludzi świadomych.

Wszystkie artykuły dostępne są bezpłatnie.
Abyśmy mogli rozwijać tą stronę, potrzebujemy Twojego wsparcia.