chango

Chango – podróż z prędkością dźwięku

Chango – podróż przez style z prędkością dźwięku

Ciężko mi jest sprawić przyjemność, przedkładając do przesłuchania płytę instrumentalną. Dlatego z cokolwiek dużą radością śpieszę zakomunikować, że trafiłem na coś szczególnego i nie zawaham się tym z Wami podzielić. CHANGO i ich płyta Mono vs. Stereo udowadnia, jak nieprzebrane bogactwo ekspresji muzyka kumuluje. Soczyście, żywo, nowocześnie, wciągająco, świeżo zagrana i dopracowana w najmniejszych detalach nuta, która niejednego wyrwie z pantofli.

Recenzja: Roger Weichert
Tu możecie kupić płytę: http://sklep.bigflow.pl/

Z natury rzeczy nie popadam w szalone ekscytacje muzyczne, a już z pewnością nie przy płytach instrumentalnych. Tym razem też nie miota mną jak szatanem, ale krążka kwartetu szczecińskich muzyków wysłuchałem z największą przyjemnością i satysfakcją. Zanim jednak o impresjach, słów kilka o samym zespole.

CHANGO to czwórka artystów znanych z występów na największych scenach w kraju i poza jego granicami: Szymon Drabkowski – gitara elektryczna, Maciek Kałka – gitara basowa, Borys Sawaszkiewicz – hammond, rhodes, moog, Kuba Fiszer – perkusja. Lata doświadczeń zdobytych w wielu zespołach (Łona Webber & The Pimps, K BLEAX, Jan Gałach Band, UKEJE, Big Fat Mama) zaowocowały niezwykle przemyślanym i dopracowanym w najmniejszych szczegółach debiutanckim albumem zatytułowanym Mono vs. Stereo. Materiał nagrano w Stobno Records pod Szczecinem, a dopieszczaniem szczegółów zajęli się specjaliści zza oceanu z legendarnego Echo Mountain Studio (Asheville) oraz Studio B Mastering (Charlotte). To właśnie w Stanach Zjednoczonych krążek nabrał swojego ostatecznego kształtu. Do udziału w nagraniach zespół zaprosił DJ’a Falcon1 odpowiedzialnego za scratche oraz saksofonistę Tomasza Licaka.

Choć płyta jest bardzo równa i nie zawiera słabych kompozycji, to muszę się przyznać, że pośród dziewięciu utworów, które znajdują się na najnowszym krążku grupy CHANGO, mam swojego faworyta. Jest nim Traffic jam – dynamiczny, porywający, rzutki, kojarzący się (przynajmniej mi) z jednym z największych hitów Stevie`ego Wondera Superstition. Płyta Mono vs. Stereo jest również jednolita stylistycznie, co pozwala kwartetowi wziąć słuchaczy w płynną podróż dźwięków. I gwarantuję, że nie będziecie ziewać, bo CHANGO postawiło na niepohamowany eklektyzm, łącząc elementy hip-hopu, funku, soulu, bluesa, jazz-rocka, nie odpuszczając jednocześnie nowoczesnych rozwiązań muzycznych. Nie brakuje zarówno subtelności, jak i wirtuozerii. Muzykom udało się połączyć przeciwstawne namiętności i właściwie w każdej kompozycji uwzględnić przejmującą żywiołowość. A mówią, że góra z górą się nie zejdzie – tym razem się udało.

Jeśli więc poszukujecie interesującej propozycji z dziedziny muzyki instrumentalnej, to warto zainwestować swoje cenne złotówki w Mono vs. Stereo i dać się ponieść szalonej kompilacji stylów i dźwięków. Tymczasem zapraszam Was na przejażdżkę z CHANGO i DJ`em Falcon1 w utworze Gangsta Cat.

changochangoChango – podróż z prędkością dźwięku

Reklama B1

Zmieniaj świat wspólnie z nami

Dobre dziennikarstwo, wartościowe treści, rzetelne i sprawdzone informacje.
Tworzymy przestrzeń ludzi świadomych.

Wszystkie artykuły dostępne są bezpłatnie.
Abyśmy mogli rozwijać tą stronę, potrzebujemy Twojego wsparcia.