Justyny Pennards-Sycz Przygotowania do ucieczki
Motyw emigracji, wędrówki, procesu adaptacji i odkrywania nowych miejsc jest tym, co determinuje treść obrazów Justyny Pennards-Sycz stojących na pograniczu abstrakcji i figuratywności. Wewnętrzne rozbicie w jej sztuce, które nie pozwala na jednoznaczne sklasyfikowanie prac, świadczy o ciągłym poszukiwaniu odpowiedniej formy dla ukazania emocji, doświadczeń i własnej tożsamości. Arytmiczna, zmienna forma kompozycji może być odczytywana jako odzwierciedlenia trybu życia artystki, które od lat silnie naznacza wątek bycia w drodze. Choć bezpośrednio nie odwołuje się do klasycznych form obrazowania, wyraźnie czerpie z bogatej tradycji sztuki modernistycznej – zarówno organicznej abstrakcji, jak i nowoczesnego malarstwa figuratywnego.
Tekst: Anna Nowicka
Reprodukcje obrazów: ©Justyna Pennards-Sycz
Wśród wielu twórców, których artystyczne sylwetki kształtowane były przez doświadczane przez nich wykorzenienie, poszukiwanie tożsamości i kulturową alienację, Justyna Pennards-Sycz jest jedną z nielicznych, którzy sublimację „inności” przedkładają nad tkliwą opowieść o poczuciu obcości. Nieco umoralniająca, a nierzadko posiadająca także wymiar terapeutyczny, sztuka Yinki Shonibare, Steve’a McQuinna, Nancy Spero czy Louise Bourgeois, obciążona jest przeważnie poczuciem niesprawiedliwości oraz pragnieniem zmiany kulturowych prawideł wypierających to, co „obce”. Malarskie pejzaże Justyny Pennards-Sycz stoją w kontrze do owych radykalnych artystycznych manifestów, opowiadając raczej o potrzebie i pielęgnowaniu wolności, która dla „przybysza z zewnątrz” stanowi wartość fundamentalną.
Artystka zaangażowana
Jedno z abstrakcyjnych płócien Pennards-Sycz noszące tytuł „Preparing to Escape” [„Przygotowania do ucieczki”] i podzielone niczym dyptyk na dwie uzupełniające się części, stanowić może doskonały punkt wyjścia do opowieści o poszukiwaniach artystki, które malarka prowadzi zarówno w obszarze sztuki, jak i w przestrzeni życia codziennego. Urodzona na Górnym Śląsku w okresie PRL-owskiego niedostatku, jako kilkuletnia dziewczynka wyjechała z rodzicami za zachodnią granicę. Okres studiów spędziła w niemieckim mieście Münster, gdzie na Westfalskim Uniwersytecie Wilhelma zgłębiała tajniki ekonomii. Już jako absolwentka tego kierunku nadal poszukiwała dla siebie płaszczyzny będącej wentylem licznych twórczych pasji i zmysłu plastycznego, który pielęgnowała nawet wtedy, gdy zawodowo zajmowała się Public Relations. Doskonale rozwinięta wrażliwość artystyczna sprowokowała ją do podjęcia wyzwaniem, jakim były studia malarskie na Wyższej Szkole Sztuk Pięknych Hogeschool voor de Kunsten w Utrechcie. Decyzja okazała się ze wszech miar właściwą, dzięki niej bowiem świat malarstwa wzbogacił się o niezwykłą artystkę.
Co ciekawe, Justyna Pennards-Sycz nie zamyka się w czterech ścianach pracowni. Przeciwnie, stale poszukuje przestrzeni, w których mogłaby rozwijać już nie tylko własny talent, ale także rozpowszechniać wiedzę o sztuce i uczyć innych, jak na nią patrzeć i aktywnie doświadczać. Stąd jej wielkie zaangażowanie w projekty organizowane w przestrzeniach holenderskich miast, jak „033 Mondriaan” czy „Hotel Bloom”, a także udział w artystycznych akcjach charytatywnych niosących pomoc Afryce (jak np. Livebuild). Pennards-Sycz jest poza tym jedną z inicjatorek i aktywnych działaczek fundacji istniejącej przy Galerii Archipel w holenderskim mieście Amersfoort, zrzeszającej artystów pracujących w różnych mediach i stylistykach.
Nomadka
Tworzone przez artystkę od kilkunastu lat wielkoformatowe płótna, układające się w niezależne cykle i stojące na pograniczu abstrakcji oraz figuratywności, wydają się być rodzajem katalizatora jej emocji, refleksji i doświadczeń. Już same tytuły obrazów dają do zrozumienia, że mamy do czynienia z artystką niespokojną, którą kształtuje potrzeba bycia w ruchu i której artystyczną tożsamość określa brak życiowej rutyny. Serie „Poszukiwanie rzeczywistości” (2013), „Ocean” (2012-15), „Tsunami” (2012-14), „Night Forest” (2014-15), to tylko niektóre przykłady z bogatego dorobku malarki świadczące o dominującym w jej twórczości wątku bycia w drodze.
Życiowa aktywność, nieustanna mobilność i zachodzące zmiany, a w końcu dążenie do doświadczania niemal nomadycznej codzienności – są zagadnieniami, które w przypadku twórczości Pennards-Sycz wysuwają się na pierwszy plan. Tytuły poszczególnych prac zachęcają zresztą to takiego właśnie ich odczytania: „Light will guide you”, „NY rain”, „First night at the lake”, „Flying”, „Japan”, „Please leave a message”, „Preparing to escape” – by wspomnieć tylko kilka spośród nich.
Między stabilnością a efemeryzmem
Bagaż życiowych doświadczeń zbieranych przez lata poszukiwań własnego miejsca na ziemi nie obciąża jednak jej sztuki na tyle, by mówić o dramacie artystki związanym z wykorzenieniem czy tropieniem własnej tożsamości. Przeciwnie, wielobarwne, malowane często ryzykownymi estetycznie, delikatnymi pastelowymi odcieniami obrazy opowiadają o fascynacji artystki niestałością i nieprzewidywalnością życia. O efemeryczności świata i jego nieprzeniknionej naturze, o potrzebie ciągłego eksplorowania, rozwijania się i przekraczania granic, zarówno w sensie fizycznym, jak i mentalnym. Dążenie malarki do ambitnego wyznaczania sobie kolejnych celów albo też obawa przed stabilnością, bezruchem czy impasem, mocno determinuje także formalną warstwę jej dzieł. Sposób zakomponowania wydaje się być często chaotyczny, jakby przypadkowy – choć jak podkreśla artystka – układy wewnątrz obrazów są dobrze przemyślane, a ich struktura z góry ustalona. Efektem są dynamiczne, pełne napięcia, rozwibrowania i asymetrii kompozycje przywodzące na myśl tańczące, rozedrgane figury, będące metaforą żywiołowości.
Przestrzeń, którą artystka umie doskonale wykreować w ograniczonym kadrze obrazu, służy z kolei za symbol otwarcia, szczerości i odwagi. W malarskich kreacjach Justyny Pennards-Sycz dynamika i gwałtowność zderzają się ze spokojną i opanowaną naturą jej praktyki twórczej – jak podkreśla bowiem twórczyni –
„Do mojej codziennej malarskiej pracy podchodzę zazwyczaj bardzo świadomie, zawsze z opracowanym punktem wyjścia. Mój indywidualny proces twórczy jest zatem doskonale przemyślany i raczej nie ulegam nagłym porywom intuicji. Akt tworzenia, wybierania formatu, dobierania farb, prowadzenia pędzla po powierzchni płótna, jest jak oddychanie – jest czymś zupełnie naturalnym, a jednocześnie w pełni przeze mnie kontrolowanym”.
Justyna Pennards-Sycz – polsko-holenderska artystka, urodzona w 1969 roku w Gliwicach. W wieku kilku lat wraz rodzicami wyemigrowała do Niemiec, gdzie ukończyła studia ekonomiczne na Westfalskim Uniwersytecie Wilhelma w Münster. Następnie podjęła naukę na wydziale malarstwa Utrecht University of Fine Art (Hogeschool voor de Kunsten). Żyje i pracuje w holenderskim mieście Amersfoort, gdzie od kilku lat prowadzi galerię Archipel. Od początku roku 2000 bierze czynny udział w licznych wystawach w Holandii, Polsce, Wielkiej Brytanii, Niemczech oraz Stanach Zjednoczonych. W 2014 roku reprezentowała Polskę na Międzynarodowych Targach Sztuki w Edynburgu.
Justyny Pennards-Sycz