Rzecz o kiczu (kicz)
Choroba sztuki czy celowa kontestacja zastanego świata? Czym dzisiaj jest kicz, a czym prawdziwa sztuka? Rzeczy kiczowate, oznaczające niegdyś tandetną kopię prawdziwych arcydzieł sztuki, dziś nie uchodzą już za partactwo, ale pełnią krytyczną funkcję wobec świata zewnętrznego. A ich piewcami stali się wielcy artyści, tacy jak Pedro Almodóvar czy Tim Burton.
Tekst: Anna Kiedrzyńska
Grafika: Fotolia.com
Kicz – a co to takiego?
Potocznie kiczem nazywamy rzeczy trywialne, przerysowane. Często niezrozumiale połączony zlepek kultur i stylów artystycznych. Słynny przepis na komercyjny sukces: weź symbol, dopraw krztyną złota, kupą różu, a na pewno się sprzeda! Takie przedmioty od lat można spotkać w „świątyniach kiczu” – na targach, bazarach, na odpustach, przydrożnych sklepikach z pamiątkami. Jedno jest ważne – dzieło musi być łatwo przyswajalne dla przeciętnego odbiorcy, nie obrażać jego uczuć i wzbudzać sentyment (tworzyć skojarzenie) ze znanym i lubianym motywem. Oto kicz w czystej postaci. Nie trzeba myśleć, nie trzeba się zastanawiać. Ładnie wygląda, ładnie świeci, pasuje do ścian mieszkania, a przy tym niewiele kosztuje.
W gąszczu przedmiotów, bibelotów i pseudodzieł pojawia się pytanie: co jest sztuką? Czy słynne przedstawienie „Fontanny” Duchampa (czyli w istocie sedesu) wpisuje się do kanonu dzieł artystycznych? Co świadczy o tym, że sztuka istnieje? Czym jest, a czym nigdy nie będzie? Jedni twierdzą, że jest nią sam pomysł. Inni uważają, że sztuka współczesna to wyłącznie przedmioty uznane za dzieło artystyczne przez świat sztuki, tj. kuratorów, właścicieli galerii, krytyków filmowych, malarzy i rzeźbiarzy. Na pytanie: czym dzisiaj jest sztuka, trudno jest znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Zdawać by się mogło, że z kiczem pójdzie łatwiej.
Po wielkim wybuchu popularności Andiego Warhola, autorskim kopiowaniu wizerunku Marilyn Monroe i puszek słynnej zupy Campbell, trudno dzisiaj określić, co jest kiczem. Dla zwykłego odbiorcy, który nie jest częścią artystycznego światka, zrozumienie współczesnej sztuki może okazać się nie lada wyczynem. W szczególności, że nauka o sztuce w szkole publicznej kończy się na dadaizmie bądź na impresjonizmie. Jedno pozostaje pewne, trudno jednoznacznie stwierdzić, co jest dziełem artysty, a co partacza. Świat sztuki brutalnie wdarł się w życie codzienne. I na odwrót.
Kicz: kiedyś i dziś
Dawniej kicz określano jako chorobę sztuki, komercjalizację i degradację poprzez kopiowanie wybitnych dzieł. Pod koniec XX wieku tworząca się klasa średnia zapragnęła obcować ze sztuką na co dzień, przywłaszczając ją sobie na własny użytek. Zaczęto tworzyć na zamówienie słynne obrazy-motywy, takie jak: „Jeleń na rykowisku” (obowiązkowy przykład kiczu w polskich domostwach) czy całą serię obrazów z Żydem, który liczy pieniądze. W Internecie aż roi się od ogłoszeń typu:
Prezentujemy Państwu reprodukcję obrazu Mariana Kaszuby, Żyda liczącego pieniądze. Nasza autorka specjalizuje się w wykonywaniu reprodukcji na zamówienie. Jest niezwykle precyzyjna, za co cenią ją zleceniodawcy. (…) Polecamy osobom miłującym klasykę. Według przesądu dom, w którym znajduje się obraz Żyda liczącego pieniądze ma nie omijać dostatek i szczęście.
Czy też inny przykład ze słynnego portalu aukcyjnego:
Obrazki Żydów liczących pieniądze przynoszą szczęście. Obrazek jest to symbol dostatku, powodzenia i szczęścia. Uwaga, mega promocja – przy zakupie minimum 12 sztuk obrazków dodajemy gratis solniczkę i pieprzniczkę – Hit!
Kiczowate obrazki zagościły w naszych domach. Jak przekornie ujął to Jan Wieczorek, malarz i kulturoznawca:
–Wyobraźmy sobie przeciętny dom, w którym znajdują się rozmaite przedmioty, jedne z nich mają charakter funkcjonalny, np. krzesła, talerze, ręczniki, inne zaś upiększają nasze mieszkania, dostarczają nam rozrywki albo znalazły się w domu z powodów sentymentalnych lub przypadkowych. (…) Oto ilustracje: meble kuchenne oklejone drewnopodobną okładziną, plastikowe szyby w drzwiach imitujące szkło, pseudopałacowe kasetony upiększające sufit, figurki rozmaitych adonisów nawiązujące do wnętrz antycznych, narzuty na łóżka bliskie stylowi „Jelenia na rykowisku”, reprodukcje lub plagiaty obrazów uznanych mistrzów wiszące w ekspozycyjnych miejscach mieszkania¹.
O prawdziwej sztuce czy gustach odbiorów można długo dyskutować. A obelżywe słowo „kicz” wyrzucać z siebie przy każdym paskudnym, niezrozumiałym, niegodnym miana sztuki przedmiocie. Kicz to synonim miernoty, szmiry, tandety. W sztuce zaczął samorodnie istnieć i przeistoczył się w nową formę – kampu. Świadomie używany stał się bronią obusieczną w rękach artystów. To stylistyka o tyle niebezpieczna, że kontestuje przyjęty porządek świata obyczajów i kultur, nie chroniąc się w tym samym czasie przed lawiną krytyki wpisującą ich filmy, seriale, plakaty, obrazy w kategorię nieświadomego kiczu.
Kino i telewizja
Stylistyka kiczu i kampu (świadomego przystrajania się w cudze piórka, pokazywania słabostek, małostek i wyśmiewania ich) z reguły nie powinna pojawiać się w telewizji, gdyż ją wyśmiewa. Życie telenowel i świątecznych hitów jest płytkie i nastawione na dostarczanie widzom rozrywki na niskim poziomie. Świadomy kicz ma to wyśmiać i pokazać nas samych w krzywym zwierciadle. Powstaje pytanie, czy w kiczu jest coś złego? „Kicz jest na miarę człowieka w odróżnieniu od sztuki, która go przerasta” napisał Abraham Moles, francuski filozof, autor książki „Kicz, czyli sztuka szczęścia”. Gdyby pozbawić kicz negatywnych przyległości, które obrosły go przez lata, można stwierdzić, że stylistyka kiczu może otworzyć widzom oczy na trudne sprawy naszego świata.
Jak połączyć kicz ze sztuką? Czy prowokacja wzmacnia naszą percepcję sztuki? Po co nam kamp i kiczowi bohaterowie? Jeden z najbardziej znanych reżyserów kina współczesnego, hiszpański reżyser, zdobywca dwóch Oscarów (za filmy „Wszystko o mojej matce” i „Porozmawiaj z nią”) – Pedro Almodóvar w swoich filmach posługuje się kiczem, aby zaprezentować stan religijności, moralności, przywiązania do tradycji i obyczajów wśród Hiszpanów, traktując ich niczym lustro dla zachodnich społeczeństw.
Estetyka obrazu ukazana w intensywnych barwach czerwieni, różu i w błękicie. Zmusza odbiorcę kina popularnego do refleksji nad sensem życia, jego tradycją. Zwykły widz już nie przejdzie obojętnie nad filmem Almodóvara. Został zmuszony do przemyślenia fabuły filmu i splotu wydarzeń właśnie dzięki intensywnemu kiczowi i parodii życia codziennego. Agresywne sceny przemocy zestawione z obrazami świętych wywołują dwojakie refleksje nad kondycją religijności i moralności współczesnego człowieka. Niemal każda scena łóżkowa (gorąca para kochanków, perwersyjny seks homoseksualistów, gwałt na dziewczynie, kazirodczy czyn brata na siostrze) przeplata się ze zjechaniem kamery na ołtarzyk Matki Boskiej stojący tuż przy łóżku.
W słynnym filmie „Prawo pożądania” Carmen Maura gra transseksualistę, który zajmuje się nastoletnią dziewczynką. Wspólnie modlą się do Matki Boskiej o łaskę dla przebywającego w szpitalu brata starszej kobiety. Nie jest to jednak modlitwa typowa dla kina kultury masowej, ponieważ bohaterka między jedną a drugą zdrowaśką odpala papierosa i puszcza dymki.
Nie tylko filmy
Na tle telewizyjnych seriali ciekawie prezentuje się emitowany przez HBO amerykański miniserial „Anioły w Ameryce” (reż. Mike Nicholson, scen. Tony Kushner), którego scenarzysta otrzymał literacką nagrodę Pulitzera. To idealny i jedyny wśród seriali przykład kampu, który w filmie pokazany jest pod postacią świata odmiennego, nieznanego dla odbiorcy kultury masowej. Jeden z bohaterów zostaje zarażony wirusem HIV. Odrzucając problemy dnia codziennego, ucieka w świat wyobraźni, w którym pewnego dnia spotyka nieszczęśliwą dziewczynę z heteroseksualnego związku. Dwa światy połączy stylista kampu (cyrkowe ubrania, pióra, szale boa). Świat homoseksualistów staje się równie delikatny i przejmujący, jak świat heteroseksualnych namiętności. Stylistyka kampu łączy te dwa, zdawałoby się, przeciwległe światy.
Wielcy autorzy kina balansują na granicy kiczu i sztuki, używając tej stylistyki do kontestacji codzienności, wyśmiewania wzorców zachowań, dobrych obyczajów i utartych schematów. Dzięki takim twórcom jak Pedro Almodóvar czy Tim Burton, kicz stał się narzędziem do walki z konsumpcjonizmem, dulszczyzną i konserwatyzmem myślowym. Tak jak Almodóvar w filmach „Kika” i „Prawo pożądania” posługuje się kiczem, mówiąc o kobiecości, religijności (kiczowate ołtarzyki z Matką Boską), tak zupełnie odmienny jest cel Tima Burtona. Poprzez stylistykę kiczu tworzy nowy, zupełnie odmienny świat, który zestawia z bohaterem. Świat zewnętrzny jest kiczowaty.
Przedstawia to film „Edward Nożycoręki”, w którym jedna z mieszkanek luksusowego osiedla amerykańskiej prowincji postanawia zająć się niepełnosprawnym Edwardem (Johnny Depp). Pokazany świat wścibskich i interesownych sąsiadów przeszyty został na wskroś kiczem. To świat przesycony kolorami, jaskrawymi charakterami postaci, tendencyjnością pytań zadawanych Edwardowi. Kiczowaty świat pani Peg Boggs (Dianne Wiest) razi widza, ponieważ zestawiony został ze skromnym i nieśmiałym bohaterem, który zamiast rąk został obdarzony nożycami. Dzięki tej stylistce pozornie ułożony świat wartości purytańskiej Ameryki wywraca się do góry nogami. Gospodynie domowe już nie są poczciwymi kobietami dbającymi o sąsiedztwo, a przedziwny Edward przestaje straszyć swoim niezawinionym kalectwem.
W dzisiejszym świecie sztuki audiowizualnej kicz przestał być synonimem czegoś pejoratywnego i obraźliwego. Jak widać, z kiczem łatwo się obcuje, bo jest bardzo przyziemny. Stylistyka kiczu bądź coraz częściej Kampu zostaje wykorzystana, aby obudzić zaspanego widza z letargu konsumpcyjnej gonitwy. Może warto zastanowić się, czym dzisiaj jest sztuka wysoka, a czym niska i na straży jakich wartości powinien stanąć artysta?
Bibliografia:
1. A. Moles, Kicz, czyli sztuka szczęścia, tłum. A. Szczepańska, E. Wende, Warszawa 1978.
2. Estetyka i Krytyka 21 (2/2011), Kraków 2011.
3. B. Dziemidok, Główne kontrowersje estetyki współczesnej, Warszawa 2002.
4. J. Wieczorek, http://www.ithink.pl/artykuly/styl-zycia/inne/homo-kicz/, dostęp 05.04.2012.
Kicz…