bajki

Baśnie, bajki, kołysanki

Kochaliśmy je w dzieciństwie. Ukazywały alternatywną wizję rzeczywistości, pomagały zasypiać, przenosiły w świat pełen przygód i magii. Lecz czy ktokolwiek może powiedzieć, że słuchając ich, nigdy nie czuł się zaniepokojony? Baśnie, bajki, kołysanki – czas stawić czoła lękom sprzed lat i przyjrzeć się ciemnej stronie literatury dla dzieci i młodzieży.

Tekst: Karolina Madrak
Zdjęcia: Katarzyna Widmańska

Kochał ją król, kochał ją paź – królewską tę dziewoję. I ona też kochała ich. Kochali się we troje

– to nie są słowa perwersyjnej przyśpiewki żołnierskiej, ale fragment jednej z najbardziej znanych polskich kołysanek. Fabuła opowieści dla dzieci została skonstruowana w oparciu o klasyczny miłosny trójkąt, na który składają się: para zakochanych bohaterów, najczęściej królewna i rycerz lub paź, oraz czarny charakter. Nie byłoby nic dziwnego w wykorzystaniu baśniowego schematu w kołysance, ale w tym utworze tkwi coś jeszcze. Królewna kochała zarówno pazia, jak i króla. W tekście nie ma też mowy o rywalizacji między bohaterami męskimi. Czarny charakter nie istnieje, co sprawia, że trójkąt miłosny zaczyna tu funkcjonować w zupełnie inny, „dorosły” sposób. Idźmy dalej.

Lecz straszny los, okrutna śmierć w udziale im przypadła. Króla zjadł pies, pazia zjadł kot, królewnę myszka zjadła.

Nie da się ukryć, że przywoływana scena jest makabryczna. Co prawda w dalszej części tekstu okazuje się, że król, królewna i paź byli w rzeczywistości słodkimi figurkami z cukru, piernika i marcepana. Nie można jednak bagatelizować komunikatu wynikającego z przytoczonej zwrotki, gdyż słuchające piosenki dziecko już odebrało obraz pełen przemocy i bólu. Jest to niezwykle ciekawe zjawisko, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że przecież rymowanka ma ułatwiać małemu słuchaczowi spokojne zasypianie.

Wbrew powszechnemu przekonaniu utwory dla najmłodszych wcale nie opisują świata, w którym wszystko jest dobre, proste i uporządkowane. W tej rzeczywistości jest również miejsce na zło i niedoskonałość. Zadziwia jednak natężenie tego, co brutalne i tajemnicze, w stosunku do całej reszty środków wyrazu, którymi posługują się autorzy. Cytowana kołysanka nie jest odosobnionym przykładem. Literatura dziecięca nie stroni od obrazów rodem z najbardziej koszmarnego snu.

bajkiStara baśń

Początki literatury dla dzieci i młodzieży często wiąże się z drugą połową XVII wieku, kiedy to popularność zaczęły zyskiwać bajki. Jednak utwory zaliczane do tego gatunku pierwotnie nie były pisane z myślą o młodych odbiorcach, ale miały edukować dorosłych czytelników. Nie poruszały też tematów szczególnie istotnych dla człowieka dorastającego, skupiały się na dosyć ogólnie pojętej moralności. Podobnie było z rozwijającą się również w XVII wieku baśnią. W wyobraźni przeciętnego odbiorcy tekstów kultury pojęcie baśń łączy się z tym, co magiczne i niezwykłe. O księciu na białym koniu marzy każda mała dziewczynka, a baśniowe zakończenie kojarzy się ze słynnym: i żyli długo i szczęśliwie.

Baśnie w adaptacjach wielkich wytwórni filmowych, takich jak Walt Disney Pictures czy DreamWorks Pictures, skutecznie utrwalają ten schemat. Są to opowieści wciągające, pełne zabawnych akcentów, doprawione szczyptą grozy skupiającej się przede wszystkim wokół postaci głównego antagonisty. Zawsze kończą się dobrze, nawet jeśli szanse na takie zakończenie na początku historii zdawały się nie istnieć. Należy przy tym pamiętać, że filmowe wersje baśniowych historii mają zwykle niewiele wspólnego ze swoimi literackimi pierwowzorami.

Baśnie narodziły się w drugiej połowie XVII wieku na dworze francuskim. Miały przede wszystkim bawić dworskie towarzystwo, lecz także w zawoalowany i intrygujący sposób poruszać kwestie związane ze sferą erotyki i seksualności. Właśnie w tamtym okresie powstały pierwsze wersje popularnych do dzisiaj baśni, takich jak: Śpiąca Królewna, Czerwony Kapturek czy Kopciuszek. Niekiedy były to jednak opowieści, w których trudno teraz rozpoznać ukochane przez dzieci historie.

I tak np. Śpiąca Królewna wcale nie obudziła się dzięki magicznej mocy pocałunku prawdziwej miłości. Piękność rzeczywiście uległa straszliwej klątwie i obudziła się za sprawą mężczyzny, jednak jego rola była zupełnie inna. Książę, podróżując w pobliżu zamku, w którym leżała uśpiona dziewczyna, posłyszał plotki o jej cudownej urodzie. Wdarł się do zamku i oczarowany jej wdziękami po prostu ją zgwałcił. W wyniku tego wydarzenia poczęte zostały bliźnięta, a królewna ocknęła się na skutek bólów porodowych, które po dziewięciu miesiącach zaczęły wstrząsać jej wiotkim ciałem.

Czerwony Kapturek to z kolei opowieść, którą jeszcze w XX wieku można by uznać za skandalizującą. Wilk najpierw wypytuje małą dziewczynkę o przyczyny jej samotnej wędrówki przez las, a następnie biegnie do domku babci, by ją pożreć. Leżąc w łóżku staruszki, oczekuje nieświadomej zagrożenia „lolitki”. Kiedy ta się zjawia, prosi ją, by rozebrała się do naga i położyła obok niego, pod kołdrą. Dopiero, gdy dziecko spełnia jego prośbę, potwór je zjada. Historia ta miała być przestrogą dla młodych dziewcząt, które powinny uważać na mężczyzn usiłujących zagrozić ich cnocie. O leśniczym, zabijającym wilka oraz wyrywającym babcię i dziewczynkę z trzewi bestii, nie mogło oczywiście być mowy. Miało to związek z morałem baśni. Gdyby utwór kończył się pozytywnie, czyli Czerwony Kapturek zostałby uratowany, ostrzeżenie przed mężczyznami nie miałoby już takiej siły jak to, które zawiera pierwotna wersja historii, a młode dziewczęta nie czułyby „przymusu”, by gorliwie strzec swego dziewictwa.

Jak widać, pierwsze baśnie zdecydowanie nie były opowieściami „dla dzieci”. Z drugiej strony spotkały się z niezwykle dobrą recepcją i już wkrótce doczekały się kolejnych, nieco złagodzonych wersji. Zmiany dotyczyły przede wszystkim pozbawienia baśni „nieobyczajnych” elementów. Nie ujmowały opowieściom natomiast nic z ich makabrycznego charakteru.

Pierwszej „cenzury” baśni dokonał francuski pisarz Charles Perrault w swoim tomie pt. Bajki babci Gąski. Jego utwory, mimo że pozbawione erotycznego wydźwięku, pełne są wstrząsających wizji i makabrycznych obrazów. Śpiąca Królewna Perraulta, przyprowadzona do zamku przez księcia jako jego żona, rodzi mu dwójkę dzieci i wraz z nimi pada ofiarą zawiści matki bohatera, która wywodzi się z rodu wilkołaków. Gdy mężczyzna wyrusza na wojnę, królowa żąda, aby służący zabił żonę księcia i jej dzieci, przyprawił ich i podał jej do zjedzenia. Służący, który lituje się nad dziewczyną i bliźniętami, ukrywa ich w odległej części zamku. Gdy królowa odkrywa prawdę, rozkazuje ukarać nieposłusznych, zanurzając ich w kadzi wypełnionej ropuchami, wężami i robakami. Kiedy książę niespodziewanie wraca do zamku, królowa sama rzuca się do naczynia przygotowanego dla synowej, bliźniąt i służącego. Stworzenia wijące się wewnątrz natychmiast ją pożerają.

Motyw kanibalizmu pojawia się w baśniach niezwykle często, podobnie jak sceny, w których postaci zjadane są przez zwierzęta, samym wyglądem budzące w odbiorcy obrzydzenie lub grozę – robaki, płazy i gady czy wilki. Jednak na bohaterów baśni czyha również całe mnóstwo innych niebezpieczeństw, a przedstawienie rozszarpywania postaci przez zwierzęta lub baśniowe stwory nie jest jedynym makabrycznym obrazem, z jakim można się spotkać w tekstach „dla najmłodszych”.

Przede wszystkim bracia Grimm i Hans Christian Andersen, którzy tworzyli swoje dzieła w XIX wieku i dedykowali je dzieciom i młodzieży, nie szczędzili małym odbiorcom opisów scen okrucieństwa i przemocy. Siostry Kopciuszka w opowieści braci Grimm, by włożyć swoje za duże stopy w mały pantofelek, poobcinały sobie pięty i palce. Jaś i Małgosia mieli zostać upieczeni w piecu chlebowym – w tym celu wiedźma, uwięziwszy dzieci, tuczyła je słodyczami. Czarownica w końcu zostaje spalona przez rodzeństwo. Baśń kończy się tryumfem głównych bohaterów, jest to jednak zwycięstwo okrutne i krwawe.

Prawdziwą skarbnicą makabry i ohydy jest baśń Andersena Mała syrenka. W tekście duńskiego pisarza, bohaterka marzy o ludzkim życiu na lądzie i miłości księcia, lecz za marzenie to płaci bardzo wysoką cenę. Dom czarownicy, która pozwoli jej zyskać człowieczy wygląd, zbudowany jest z ludzkich kości i otoczony lasem macek wyglądających jak gałęzie pokryte larwami. Na podłodze wiją się węże o obrzydliwych żółtych podbrzuszach i ropuchy, które czarownica karmi, podając im jedzenie z własnych ust. Gdy dziewczyna wypija napar mający dać jej nogi, czuje ból, jakby obosieczny miecz przeszył jej delikatne ciało. Chodząc po ziemi, cierpi, jakby chodziła po szpiczastych szydłach i ostrych nożach.

Dodatkowym szokiem dla dziecka musi być fakt, że cierpienie bohaterki jest zupełnie bezcelowe, gdyż książę zakochuje się w innej i tamtą poślubia. Wtedy też ma miejsce upiorny incydent: syrenka otrzymuje od sióstr sztylet, którym ma przebić pierś żony księcia. Nie decyduje się jednak na to, gdyż widzi szczęście swojego ukochanego. Jej serce pęka, a ciało zamienia się w pianę morską.

Szczególne miejsce w baśniowym świecie zajmuje motyw brzydoty fizycznej. Stąd popularność takich postaci jak wiedźmy, złoczyńcy czy potwory. Czarownica musi być stara i pomarszczona, powinna także mieć haczykowaty nos z wielką naroślą oraz żółte, krzywe zęby. Nawet jeżeli w utworze, jak np. w Królewnie Śnieżce, zła królowa odznacza się niezwykłą urodą, to jednak na końcu opowieści, w momencie jej zdemaskowania i tryumfu dobra nad złem, piękna powłoka opada niczym maska, ukazując głęboko ukrytą, odrażającą prawdę. Macocha Śnieżki w rzeczywistości jest tak brzydka, że sama nie może oglądać się w lustrze.

Nie można zapominać także o tym, że przemoc fizyczna nie jest jedynym aspektem literatury dla dzieci i młodzieży, który może zdumiewać. Niezwykle interesujące są książki, które mają niewiele wspólnego z makabrą, ale z całą pewnością ciężko je nazwać „lekkimi powiastkami”. Ich celem jest nie tyle wywołanie u odbiorcy uczuć strachu czy obrzydzenia, ile ugodzenie w jego psychiczny komfort oparty na poczuciu porządku w świecie. Dwa przykłady wystarczą, aby uwidocznić specyfikę tych utworów.

W 1881 roku Carlo Collodi pisze Pinokia – historię drewnianego pajaca, który mówi, czuje i zachowuje się jak zwykłe dziecko. Książka do dzisiaj figuruje na liście lektur w szkole
podstawowej, budząc wiele kontrowersji. Trzeba przyznać, że postać chłopczyka z drewna, którego nos wydłuża się po każdym kłamstwie, to motyw niezwykle pobudzający wyobraźnię. Poza tym sam Collodi cierpiał na alkoholizm i pisał Pinokia, pogrążony w głębokiej depresji. Według psychoanalitycznej interpretacji utworu pisarz stworzył ułomnego, drewnianego chłopca, by opowiedzieć o własnym upadku, dać wyraz wizjom, które go dręczyły. Drugim utworem z tej kategorii jest Alicja w krainie czarów. Każdy, kto kiedykolwiek sięgnął po tę książkę, musi przyznać, że czytać ją, to jak mieć bardzo dziwny sen. Lewis Carroll z prawdziwą wirtuozerią odtworzył świat sennych marzeń, w którym wszystko jest możliwe. Przepełnił książkę dziwacznymi obrazami, nadającymi jej niezwykły, surrealistyczny charakter.

bajkiNowa baśń

Trudno się dziwić, że literatura dla dzieci i młodzieży, wyrastając na gruncie mrocznych, makabrycznych tekstów, pozostaje zbiorem bardzo niejednorodnym. Z jednej strony w ostatnich czasach wychodzi dużo przesłodzonych opowieści, które nie szokują i nie wywołują strachu. Z drugiej, tych strasznych również nie brakuje. Jedną z pozycji, w której wciąż żywa jest tradycja baśniowa, łącząca to, co niezwykłe i fascynujące, z tym, co smutne i przerażające, jest Seria niefortunnych zdarzeń Lemonego Snicketa.

Najważniejszymi środkami wyrazu wykorzystywanymi przez autora są czarny humor i ironia. Nadają one powieści posępny charakter, ale także równoważą uczucia smutku, strachu i rozbawienia, których doznaje młody czytelnik. Poza tym autor, wydając Serię…, posłużył się pseudonimem artystycznym i napisał alternatywną autobiografię, czyniąc się w ten sposób jednym z bohaterów własnej historii. Sprawił tym samym, że dziecko czytające książkę mierzy się z aurą tajemniczości, która spowija zarówno sam tekst, jak i jego autora. Wrażenie potęguje zamieszczona na pierwszej stronie pierwszego tomu enigmatyczna dedykacja: Dla Beatrycze – ukochanej, upragnionej, umarłej. A także początek utworu, w którym narrator stwierdza: Jeśli szukacie opowieści ze szczęśliwym zakończeniem, poczytajcie sobie lepiej coś innego.

Historia opisana przez Snicketa przedstawia dzieje trójki rodzeństwa, które po śmierci rodziców nie może znaleźć nowego domu. Wszyscy pozytywni bohaterowie, którzy chociaż na chwilę dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa, giną lub przepadają bez wieści. Powieść pełna jest groteskowych przedstawień, a jej głównym problemem jest kwestia braku stałości i opieki. Bohaterowie szybko dochodzą do wniosku, że po utracie rodziców mogą liczyć tylko na siebie nawzajem i że rodzina to największa wartość w życiu człowieka.

Od makabry nie stroniła również autorka najpopularniejszej w ostatniej dekadzie powieści dla młodzieży, Joanne K. Rowling, twórczyni sagi o Harrym Potterze. Dokonała ona niezwykłej rzeczy, sprawiając, że jej utwór rósł wraz z czytelnikiem. Kolejne tomy książki ukazywały się przez dziesięć lat. Autorka dawkowała obrazy przemocy wprost proporcjonalnie do wieku odbiorcy, który czytał jedną część powieści rocznie. Już w początkowych tomach główny bohater (sierota) zmaga się z „dorosłymi” problemami, takimi jak: samotność, niedopasowanie, odtrącenie. Od czwartego tomu zaczynają natomiast ginąć pozytywni bohaterowie, a scena powrotu do władzy Lorda Voldemorta, głównego antagonisty Harry’ego, stała się przyczyną wielu dyskusji na temat satanistycznych motywów w książkach dla młodzieży.

W najnowszej literaturze dziecięcej istnieje jeszcze jedna tendencja, o której warto wspomnieć: próba oswojenia tematu choroby i umierania. W jaki sposób opowiedzieć ciekawą i zrozumiałą dla dziecka historię o chorobie i śmierci? Można to zrobić tak jak Gro Dahle, norweska pisarka, autorka książki Włosy mamy. Jest to baśniowa opowieść o dziewczynce, której mama stanowi prawdziwy wzór do naśladowania dla wszystkich mam na świecie, jednak pewnego dnia dziewczynka spostrzega, że coś się zmieniło. Mama coraz częściej leży w łóżku i nie zwraca uwagi na dziecko. Jej niezwykłe, długie włosy, kiedyś piękne, teraz są skłębione i poczochrane. Dziecko nie wie, że mama ma depresję, ale domyśla się, że wszystkie problemy znikną, kiedy włosy mamy znowu będą ułożone. Gdy dziewczynka próbuje je rozczesać, zostaje przez nie wciągnięta i wędrując przez puszczę z włosów, musi zmierzyć się z problemami, które nie dają mamie spokoju.

bajkiMy z nich wszyscy…

Od wielu lat słychać głosy oburzonych pedagogów i rodziców, którzy żądają usunięcia z listy lektur niektórych pozycji lub poddają ostrej kontroli książki czytane przez dzieci. Dorośli robią to w trosce o najmłodszych. Jednak czy na pewno odcięcie małych odbiorców od pełnych przemocy opisów zawartych w utworach, często wywołujących odrazę lub smutek, jest dobrym pomysłem?

Angielski pisarz Gilbert Keith Chesterton konkludował:

Baśnie są bardziej niż prawdziwe, nie dlatego, iż mówią nam, że istnieją smoki, ale że uświadamiają, iż smoki można pokonać.

Odczytując te słowa w kontekście dzisiejszego sporu o literaturę dziecięcą, można powiedzieć, że dziecko, czytając baśnie, uświadamia sobie, że można walczyć z potworami i strachami. Teza ta zgadza się z opinią Brunona Bettelheima, amerykańskiego psychologa, który twierdził, że mały czytelnik tylko wtedy nauczy się wartościować dobro i zło, kiedy będzie miał obraz tego drugiego przedstawiony w jak najwyrazistszej formie. Nigdzie nie jest o to łatwiej niż w literaturze. Profesor Grzegorz Leszczyński, kierownik Pracowni Badań Literatury dla Dzieci i Młodzieży w Instytucie Literatury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, wypowiada się niezwykle krytycznie na temat cenzurowania literatury dziecięcej, twierdząc, że w baśniach zawarta jest cała mapa etyki młodego człowieka. Jeżeli ten w dzieciństwie nie dostanie odpowiedniej porcji emocji w literaturze, jako nastolatek będzie sięgać po pełne przemocy gry i filmy, w których nic nie jest czarno-białe i na których trudno zbudować podstawy moralności. Tę tendencję Leszczyński nazywa czytelniczym wahadłem.

Ponadto dzieci, którym rodzice oszczędzają smutku i strachu przekazywanego przez literaturę, mogą mieć problemy z przeżywaniem i wyrażaniem tych uczuć w realnym życiu. Powołując się po raz kolejny na słowa Chestertona, można powiedzieć, że dziecko po tym, jak oswoi się z obrazem smoka zawartym w utworze literackim, dochodzi do wniosku, że można bać się smoka i żyć normalnie. Stwierdza, że strach, smutek, gniew i empatia nie są niczym wstydliwym, a wręcz przeciwnie: stanowią one stałe elementy życia, których doświadcza każdy człowiek. To najważniejsza nauka, którą niesie literatura dla dzieci i młodzieży. Niech więc dzieci nie boją się bać.

Baśnie, bajki, kołysanki

Reklama B1

Zmieniaj świat wspólnie z nami

Dobre dziennikarstwo, wartościowe treści, rzetelne i sprawdzone informacje.
Tworzymy przestrzeń ludzi świadomych.

Wszystkie artykuły dostępne są bezpłatnie.
Abyśmy mogli rozwijać tą stronę, potrzebujemy Twojego wsparcia.