teoria szczęścia

Teoria szczęścia

Czy jestem szczęśliwy? Czym jest szczęście? Te pytania stawia sobie zapewne każdy z nas w różnych momentach swojego życia. Czy szczęście to coś, za czym gonimy, czy musimy na nie pracować? Czy zależy od indywidualnych umiejętności odnalezienia go w nas samych?

Tekst: Izabella Lasocka
Ilustracje: na podstawie Fotolia.com

Poszukując szczęścia

Na przestrzeni lat powstało wiele różnych teorii naukowych, które dotyczyły zagadnienia szczęścia – poczynając od teorii hedonistycznych, teorii potrzeb poprzez teorie adaptacji, teorie motywacyjne, kończąc wreszcie na teoriach genetycznych. Szczęście uważa się często za cel życia człowieka. W gruncie rzeczy każdy z nas w jakiś sposób dąży do tego stanu. Jak więc odnaleźć prawdziwe szczęście? Odpowiedzi na to pytanie szukano od zarania dziejów. Wśród filozofów największe spory dotyczyły nie samej definicji szczęścia, ale sposobów jego osiągania.

W Starożytności szczęście określano mianem „eudajmonii”, przez którą rozumiano zarówno przychylny los, jak i przyjemność. Starożytni rozróżniali szczęście ludzi i bogów. Myśląc o bogach, mieli na myśli pojęcie „błogości”.

Dla greckich filozofów szczęście równoznaczne było z „dobrym poczuciem”, z „pożądanym stanem duszy”. Dlatego, w ich rozumieniu, dobra, o które warto zabiegać, to „rzeczy dobre i piękne”, utożsamiane ze światem duchowym, którego poznanie wymaga cnoty. Arystoteles głosił pogląd, że ludzie szczęśliwi to tacy, którzy szukają złotego środka, znają pojęcie umiaru. Głosił tezy, że nikt nie może być szczęśliwy, cierpiąc. Uważał, iż przyjemność musi być składnikiem egzystencji człowieka.

Lucjusz Anneusz Seneka podawał z kolei bardzo uniwersalną teorię szczęścia. Jego zdaniem człowiek szczęśliwy to taki, który żyje w zgodzie z własną naturą (jest to warunek do osiągnięcia szczęścia). Marek Aureliusz twierdził podobnie – człowiek powinien egzystować w pełnej harmonii duszy i ciała.

I mimo że wszyscy filozofowie, pisarze czy naukowcy różnili się swoim podejściem do tego, czym jest i jak osiągnąć szczęście, to zgadzali się w jednym – pełni ono w naszym życiu bardzo ważną, wręcz kluczową rolę.

Pieniądze szczęścia nie dają

Psycholog David Myers na początku lat 90. ubiegłego stulecia podjął się próby zebrania informacji dotyczących szczęścia. Ujął to w książce zatytułowanej „Pogoń za szczęściem”. W trakcie tworzenia dzieła przestudiował wyniki licznych badań (przeprowadzonych w 45 krajach) na temat tego, kto i dlaczego jest szczęśliwy. Sprawdzał także prawdziwość różnych przekonań dotyczących tego stanu. Wyniki jego poszukiwań są ciekawe i dość zaskakujące. Myers potwierdził jeden z mitów mówiący o tym, że pieniądze szczęścia nie dają. Uznał, że jest to zależne w pewnym sensie od okoliczności. Ludzie ubodzy są mniej szczęśliwi od zamożnych.

Ale kiedy osiągną stan dobrobytu gwarantujący zabezpieczenie podstawowych potrzeb, stają się prawie tak samo szczęśliwi. Przyrost finansów nie ma już wpływu na poziom szczęścia badanych, ma go natomiast rodzaj wykonywanej pracy czy posiadanie rodziny. Znaczenia nie odgrywają też, jak pokazują badania Myersa, ani rasa, ani kolor skóry. Ich wyniki dowodzą, że wbrew pozorom szczęśliwych osób na świecie żyje więcej, niż nam się wydaje. Niezależnie od miejsca, ludzie są zazwyczaj szczęśliwi lub chociaż w miarę szczęśliwi. Pojawia się w nich również stwierdzenie, że nieszczęśliwe zdarzenia (paraliż, utrata wzroku) nie uniemożliwiają szczęścia. Czas leczy wszelkie rany, a wola życia wraca po każdym niepowodzeniu.

Szczęście po polsku

Jeśli więc, jak wynika ze wspomnianych dociekań, jesteśmy w stanie przywrócić sobie pewien stały poziom szczęścia i przystosować się zarówno do pozytywnych, jak i negatywnych zdarzeń losowych, to czy szczęście jako takie istnieje? Co z przekonaniami, że jeśli włożymy dużo wysiłku i pracy w dążenie do wyznaczonych sobie celów, to czeka ono na nas w wyniku ich realizacji?

Jedną z pierwszych osób, które zajęły się w Polsce zagadnieniem szczęścia, jest Władysław Tatarkiewicz. Odżegnywał się przy tym od podania jego pełnej definicji. Twierdził, że jest ono pojęciem względnym, czymś bardzo indywidualnym i trudno mierzyć je jedną miarą. Tatarkiewicz uważa, że człowiek powinien znaleźć szczęście samodzielnie, a jedyne, jakie naprawdę możemy osiągnąć, jest zależne od realizacji naszych celów.

Wyróżnił także 5 zasadniczych typów ludzkich: ambicjonalny (realizuje siebie, oceniając świat pod kątem własnej samorealizacji), pasywny (nastawiony na gromadzenie majątku oraz innych dóbr), aktywny (wyróżnia się nieustającą dążnością do działania), kontemplacyjny (koncentruje się na poznawaniu i oglądaniu świata) i emocjonalny (pragnący jak najwięcej odczuwać).

Zdaniem Tatarkiewicza największe szanse na szczęśliwe życie ma typ emocjonalny, a najmniejsze – typ kontemplacyjny. Filozof zwracał również uwagę na to, że ludzie różnią się od siebie – cechują się różną wrażliwością, innym sposobem przeżywania rzeczywistości. W tę klasyfikację i zróżnicowanie osobowości ludzkich wpisuje się samoistnie teoria temperamentów Hipokratesa, który już w Starożytności zaobserwował i wyodrębnił 4 charakterystyczne typy. Bazowano na niej i rozwijano ją następnie na przestrzeni wieków.

Cebulowa teoria szczęścia

Profesor Janusz Czapiński od lat zajmuje się badaniem poziomu szczęścia i zadowolenia Polaków ze swojego życia. Opisał tzw. cebulową teorię szczęścia, według której, mówiąc najprościej, składa się ono z kilku warstw. Najgłębiej ukrytą jest wola życia uwarunkowana genetycznie (rodzaj instynktu zachowawczego), praktycznie niezmienna i najmniej wrażliwa na zmiany zachodzące w środowisku zewnętrznym. Pozwala nam się nie załamywać nawet w najbardziej niesprzyjających, czasem dramatycznych okolicznościach. Środkowa warstwa to poczucie szczęścia przeżywane w aspekcie całego naszego życia, czyli przeszłości, przyszłości i teraźniejszości.

W tej warstwie zależy ono od naszych indywidualnych doświadczeń, wyuczonych dyspozycji i prywatnej historii. Sfera najbardziej zewnętrzna składa się z poszczególnych epizodów, chwil radości i zadowolenia. To właśnie ta warstwa w największym stopniu zależy od sytuacji, w której się obecnie znajdujemy, od naszego nastawienia do świata i tego, ile pozytywnych zdarzeń jesteśmy w stanie wyłowić każdego mijającego dnia. Kształtując tę warstwę, mamy prawdziwą szansę dostrzeżenia własnego życia w jaśniejszych barwach, bardziej optymistycznie.

Być optymistą – czy warto?

Szczęście jest pojęciem względnym i dla każdego może oznaczać coś innego. To, co jest nim dla jednej osoby, dla innej może być tylko jego namiastką lub zwykłym pozorem.
Według badań prof. Janusza Czapińskiego jakość życia Polaków zależy głównie od tego, czy dobrze im się wiedzie. Co to znaczy? Ludzie szczęśliwi żyją dłużej, z reguły więcej zarabiają i realizują się z powodzeniem w obszarze zawodowym. Badania dowodzą, że aż dwie trzecie dolegliwości fizycznych wiąże się z naszą psychiką. Co za tym idzie, szczęśliwi zdecydowanie rzadziej chorują i szybciej powracają do zdrowia. Optymiści są bardziej lubiani, myślą szybciej i efektywniej. Problemy traktowane przez nich jako kolejne wyzwania nie tylko nie zatrzymują ich, lecz również motywują do działania. Ponadto pozytywny nastrój wpływa na zwiększenie stężenia immunoglobulin i wzmaga aktywność histaminy, hormonu mobilizującego układ odpornościowy.

Optymizm pomaga radzić sobie także ze stresem. Wpływa na redukcję hormonów we krwi związanych z reakcją na stres, dzięki czemu osoby pogodnie nastawione do świata oraz samych siebie szybciej i sprawniej radzą sobie w sytuacjach stresogennych. Dodatkowo optymizm ma także działanie przeciwbólowe. Dobre samopoczucie zwiększa produkcję endorfin, czyli hormonów szczęścia, które działają w naturalny sposób jak środki znieczulające czy rozweselające.

Jak pisał prof. Janusz Czapiński:

„szczęśliwym nie tylko się chce bardziej, ale także więcej mogą, ponieważ szerzej patrzą, mądrzej myślą i mają lepszy kontakt ze swoim ciałem”.

Optymistyczne spojrzenie na siebie i innych zwyczajnie się opłaca!

Indywidualne szczęście

Radosne i satysfakcjonujące życie jest czymś, co każdy z nas może stworzyć dla siebie. Ks. Jan Twardowski pisał, że

„szczęście przychodzi często, kiedy wydaje się nam, że go nie szukamy”.

Chociaż liczni filozofowie, pisarze czy naukowcy różnili się swoim podejściem do tego, czym jest i jak osiągnąć szczęście, to zgadzali się w jednym – pełni ono w życiu człowieka bardzo ważną, wręcz kluczową rolę. I jakby niezależnie od okoliczności, w których się żyje, pragnienie jego osiągnięcia jest nieodłącznym elementem rozwoju.

Czy optymizmu możemy się nauczyć? Naukowcy przyznają, że pewne cechy osobowości, w tym temperament, są dziedziczne. Z drugiej jednak strony możemy drobnymi krokami uczyć się zmieniać swój sposób spostrzegania i interpretowania otaczającej nas rzeczywistości.

Precyzyjnie ujmuje tę kwestię Erich Fromm, filozof i psychoanalityk:

„Szczęście nie jest ani dziełem przypadku, ani darem bogów. Szczęście to coś, co każdy z nas musi wypracować dla samego siebie”.

Tu kończy się teoria i można już przejść do praktyki.

Teoria szczęścia

Reklama B1

Zmieniaj świat wspólnie z nami

Dobre dziennikarstwo, wartościowe treści, rzetelne i sprawdzone informacje.
Tworzymy przestrzeń ludzi świadomych.

Wszystkie artykuły dostępne są bezpłatnie.
Abyśmy mogli rozwijać tą stronę, potrzebujemy Twojego wsparcia.