Paszport do Slow Fashion
O tym, że nowo poznane miejsca inspirują i poszerzają horyzonty, przekonał się niejeden podróżnik. Mało ludzi zdaję sobie jednak sprawę z tego, jak podróże wpływają na trendy i rozwój przedsiębiorstw odzieżowych. Wyprawa w nieznane może być wskazówką do nowych rozwiązań, refleksją na temat produkcji oraz natchnieniem do traktowania mody w sposób odpowiedzialny i zrównoważony.
Tekst: Joanna Lompart- Chlaściak
Ilustracje: Agata Dudek
Backpacking to dłuższa, samodzielnie zorganizowana podróż, często w egzotyczne zakątki świata. Niegdyś turystyczna awangarda kojarzona z ruchem hippisowskim, dziś chrzest bojowy dla wielu młodych ludzi z Zachodu. Typowy backpacker ma dwadzieścia parę lat i cały swój dobytek mieści w jednym plecaku. Używa publicznych środków transportu, szuka tanich noclegów i jest zainteresowany zarówno zwiedzaniem, jak i poznawaniem lokalnych społeczności oraz ich sposobu życia. Backpacking to też obowiązkowy punkt w CV producenta odpowiedzialnej mody.
Jaszczurka z egzotycznej wyspy
Mark Bloom mówi, że założył swoją markę odzieżową Komodo po to, by prowadzić własny styl życia i uniknąć chodzenia do prawdziwej pracy. A jaki to sposób na życie? Podróże!
Lata 80. Mark spędził, jeżdżąc z plecakiem głównie po Azji. Z tamtych czasów pochodzą historie o tym, jak chcąc przenocować z grupą znajomych w Taj Mahal, chowali się w krzakach przed strażnikami zamykającymi obiekt. Także o tym, jak chciała go zjeść największa jaszczurka na świecie na indonezyjskiej wyspie Komodo (od której zresztą jego marka wzięła swoją nazwę). Szalone wybryki młodości? Być może, ale to właśnie podczas tych „backpackerskich” wojaży w głowie Marka zaczęły powstawać pomysły, które zaprowadziły go na szczyty brytyjskiej sceny producentów odpowiedzialnej mody. Bo historia Komodo zaczęła się w momencie, gdy Markowi kończyły się pieniądze w czasie podróży po Indonezji.
Zrobił wtedy swoją pierwszą „modową” transakcję. Udało mu się wymienić kolczyki, które jakimś trafem posiadał, na dziesięć sarongów farbowanych tradycyjną metodą, zwaną ikat. W Kuala Lumpur sprzedał każdy po 100 dolarów za sztukę. Po powrocie do Londynu zaczynał skromnie – stoiskiem na Camden Market. Dziś jego marka sprzedaje się w sklepach od Nowego Jorku po Tokio i od Moskwy po Hong Kong.
Mimo światowego sukcesu Mark pozostał wierny źródłom. Od dwudziestu lat pracuje z tymi samymi rodzinnymi warsztatami w Kathmandu i na Bali. Szyje w fabrykach w Nepalu i Indiach, które mają certyfikat SA8000 dotyczący przestrzegania praw człowieka i standardów społecznych. Łączy nowoczesne wzory i ekologiczne tkaniny z tradycyjnymi umiejętnościami azjatyckich rzemieślników. Marka regularnie poddaje się ocenie Made-By, niezależnej organizacji monitorującej przejrzystość łańcucha dostaw. W artykule „Komodo Poetry” (www.ecofashionworld.com) Mark wyjaśnia:
„Po kilku latach, które spędziłem jako podróżnik, szukałem sposobu na to, by zacieśnić więzi z lokalnymi ludźmi oraz firmami. Moda jest do tego narzędziem. Tworzenie i produkowanie mody w sposób zrównoważony wymaga wielkiej liczby ludzi pracujących razem w pewnej harmonii w różnych miejscach globu. (…) Nie posiadając żadnego wykształcenia w dziedzinie mody, byłem dobrym podróżnikiem, a to wydaje mi się równie wartościowe w prowadzeniu firmy takiej jak Komodo”.
Hinduskie medytacje
Vicky i Duncan poznali się pod koniec lat 80. w Indiach, w czasie swoich podróży. Oboje zafascynowani indyjskim rękodziełem i kulturą postanowili połączyć siły i wydali ostatnie 200 funtów na ubrania, które potem sprzedali w Wielkiej Brytanii. Zachęceni tym małym sukcesem przez następne cztery lata łączyli przyjemne z pożytecznym, podróżując wspólnie po subkontynencie, odwiedzając wiejskie targi i kiermasze, szukając tkanin, wzorów, inspiracji i rzemieślników, z którymi chcieliby współpracować. Z każdej podróży wracali z torbami nowych ubrań na sprzedaż. W końcu przyszedł czas na własną markę. W 1989 roku powstała firma Nomads Clothing.
Duncan w filmie „Nomads Clothing – How We Began” wspomina tamte czasy:
„Na niektórych rzeczach mogliśmy nieźle zarobić. Inne okazywały się ogromną pomyłką i nie mogliśmy ich sprzedać choćby za połowę pierwotnej ceny. Początki były jedną wielką lekcją”.
Firma stawiała pierwsze kroki, handlując na festiwalach muzycznych. Jak opowiada Vicky:
„Nasz pierwszy festiwal to Glastonbury Festival. Było to przerażające, bo wynajęliśmy stoisko łącznie z kimś innym i jego koszt wynosił trzysta funtów, jeśli dobrze pamiętam. Pomyślałam wtedy: o rany, czy my w ogóle sprzedamy rzeczy warte trzysta funtów?”.
„Zapakowaliśmy nasze Renault 5 tyloma ciuchami, ile tylko się dało, a do końca festiwalu zostało nam już tylko kilka pustych pudeł”
– śmieje się Duncan.
Nomads Clothing współpracują z tymi samymi indyjskimi rzemieślnikami i warsztatami od wielu lat. Kilka razy w roku odwiedzają je i wspólnie dopracowują kolekcje, przy okazji sprawdzając warunki w nich panujące. Należą do Brytyjskiego Stowarzyszenia Sklepów Fair Trade. Styl ich marki można określić jako etniczno-hipisowski z coraz większą domieszką strojów wyjściowych. Podróże po Indiach zaraziły Vicky i Duncana upodobaniem do tradycyjnych metod tworzenia i ozdabiania ubrań. W kolekcjach wykorzystują sposoby farbowania, takie jak na przykład block printing i tie-dye, wyszywanie cekinami i patchwork. Znajomość kultury Indii, uprawianie medytacji oraz bliskie relacje z osobami, które szyją ich kolekcje, sprawiały, że przestrzeganie zasad sprawiedliwego handlu to dla nich oczywistość.
Zwykły człowiek z Bali
Safia Minney, założycielka People Tree, chyba najbardziej znanej w Europie odpowiedzialnej firmy odzieżowej, również ma na swym koncie „backpackerską” przygodę. Mając 22 lata, wybrała się w trzymiesięczną samodzielną podróż po południowo-wschodniej Azji. W wywiadzie do książki „Die Zukunftsmacher” (Joanny Stefańskiej i Wolfganga Hagenmayera) mówi:
„W wielu miejscach, takich jak Bali czy Birma, spotykałam się z ludźmi o nadzwyczajnych umiejętnościach, wielkim doświadczeniu w rzemiośle i przedsiębiorczości. Zaskoczyło mnie, że w Wielkiej Brytanii mamy tak zniekształcone wyobrażenie o mieszkańcach krajów rozwijających się jako o osobach bez żadnego fachu, czekających na pomoc, nierobiących nic, by polepszyć swoje życie. Prawda jest zupełnie inna!”.
Safia mówi też:
„Byłam zszokowana, widząc, jak globalizacja odbiera ludziom ziemię, środki do życia oraz prawa, i postanowiłam wspierać małych ludzi oraz ich inicjatywy, ponieważ to właśnie ma wielki sens”.
Życie Safii ułożyło jej międzynarodowe scenariusze. Urodzona w Wielkiej Brytanii w wieku 25 lat przeprowadziła się wraz z mężem do Japonii. Tam założyła organizację Global Village promującą ekologiczne i organiczne inicjatywy. W ciągu dziewięciu lat (działając cały ten czas z domu państwa Minney) rozrosła się ona do firmy sprzedającej „zielone” produkty. Stąd był już tylko krok do People Tree. Dziś ta wielokrotnie nagradzana marka ma siedziby w Londynie oraz Tokio i sprzedaje kolekcje na całym świecie. Safia za swoją działalność otrzymała od korony brytyjskiej order MBA (Member of the Order of the British Empire), czyli jedno z najwyższych państwowych wyróżnień.
Podróże są cały czas nieodzownym elementem pracy Safii i jej zespołu. Raz do Indii czy Kenii na spotkania z rzemieślnikami i rolnikami uprawiającymi bawełnę, na szkolenia i kontrole jakości, innym razem na konferencje Światowej Organizacji Sprawiedliwego Handlu. Kiedy indziej wraz z gwiazdami, na przykład z aktorką Emmą Watson, do Bangladeszu, by pokazać im różnice między slow a fast fashion.
Zawsze w centrum uwagi jest człowiek, jego umiejętności i środowisko, w którym on mieszka. Ekologiczna bawełna, rękodzieło oraz wspieranie wiejskiego rzemiosła i przedsiębiorczości – to w skrócie filozofia People Tree.
Poznaj ludzi
Instytucje promujące sprawiedliwy handel zaczynają rozumieć, jak wielki wpływ na świadomość konsumentów mają podróże. Traidcraft, jedna z najstarszych brytyjskich organizacji pozarządowych zajmujących się fair trade i produkujących żywność, modę i artykuły wyposażenia domu zgodnie z jego zasadami, zaprasza na wycieczki pod hasłem „Poznaj ludzi” („Traidcraft Meet the People Tours”). Wraz z Saddle Skedaddle, niezależnym biurem podróży specjalizującym się w turystyce aktywnej, przygotowała dwutygodniowe wyjazdy do piętnastu krajów świata. Kluczowym punktem programu są zawsze wizyty w małych zakładach rzemieślniczych i gospodarstwach rolnych produkujących dla marki. W Indiach można więc poznać osoby, które uprawiają ekologiczną bawełnę, tkają materiały i szyją ubrania dla Traidcraftu od ponad dwudziestu pięciu lat. W Peru można zobaczyć, jak przędzie się wełnę z alpaki i dzierga swetry, a w Ghanie – porozmawiać z rzemieślnikami robiącymi torby i torebki ze starych billboardów.
Dwutygodniowe zorganizowane wycieczki nie przypominają może podróżowania w „backpackerskim” stylu, jednak pozwalają spojrzeć na temat produkcji mody (i innych produktów pochodzących z krajów Trzeciego Świata) przez pryzmat osobistego doświadczenia. Poznanie codziennego życia ludzi na drugim końcu łańcucha produkcji ma inspirować, pobudzać do refleksji i dyskusji. A może i do założenia własnej firmy szyjącej modę w sposób odpowiedzialny i zrównoważony. Przecież świat możliwości stoi przed podróżnikiem otworem…
Paszport do Slow Fashion