Kovalczyk porywa nieboskłon
Cierpliwość ma swój smak. Zazwyczaj wykwintny, drogi, żeby nie napisać, że ekskluzywny. Po 3 latach od ostatniej płyty, jakże krańcowo odmiennej, Kovalczyk porywa i wprowadza rodzimego słuchacza w inny wymiar eklektyzmu muzycznego, a wszystko za sprawą albumu „AUX”. Mimo wielkiej różnorodności, płyta cieszy się doskonałym porządkiem i konsekwentnym zamiarem. Całość jest bardzo przemyślana, do bólu dopracowana, ale nie mogę napisać, aby każdy mógł słuchać tego krążka, a już na pewno nie to, że każdy będzie zdolny zrozumieć przekaz, jaki ze sobą niesie.
Tekst: Roger Weichert
Ilustracje: Agata Dębicka
Skąd ta pewność? Teksty, moi mili, teksty piosenek. O ile warstwa muzyczna jest przystępna właściwie dla każdego ucha, o tyle treści utworów zdecydowanie wymagają wrażliwości, uwagi i zaangażowania. Powiedziałbym nawet, że są zazdrosne i dominujące. Słowa żądają nie tylko tego, aby ich słuchać, ale i czytać, a najlepiej także śpiewać i demonstrować ich kunszt. Polskojęzyczne teksty odpowiadają co najmniej w połowie za wartość płyty „AUX”, jednocześnie odbiegając standardami od mainstreamowego budowania przekazu. Za tę część pracy wielkie gratulacje należą się Michałowi Zabłockiemu. Natomiast nie miałyby one takiej mocy, gdyby nie doskonale zazębiająca się współpraca z kompozytorem Filipem Kuncewiczem oraz samym Kovalczykiem, który spiął całość znakomitym wokalem, nadając produkcji muzycznej status wyjątkowości. W przypadku „AUX” trzeba się wspinać na palce. Tutaj nic nie jest łatwe ani oczywiste, tutaj niczego nie dostaniecie za darmo. Rozsiądźcie się w fotelu, załóżcie słuchawki na uszy i oddajcie swój czas muzyce.
Co dostajecie w zamian?
11 świetnie skrojonych, różnorodnych utworów, które nie schodzą poniżej dobrego poziomu. Rzecz jasna, trudno zgodzić na jednym krążku preferencje i gusta słuchaczy, stąd spodziewać się można, że nie wszystkie piosenki w równym stopniu przemówią do wyobraźni i uczynią z nich przyczyny niekończącej się fascynacji. Niemniej kilka pozycji na płycie ewidentnie zdradza znamiona aspiracji do popularności na szeroką skalę.
Moim numerem jeden pozostał utwór Turlaj się. Mieszka w nim bowiem gigantyczny potencjał metaforyczności, bogactwa treści, odwagi i lęku, które na przemian wzniecają wyobraźnię i emocje. Trudno zaszufladkować przekaz, ale dla mnie najbardziej kojarzy się z zagadnieniem prawdy.
Dużo sympatii mam też dla oryginalnie brzmiącego Sygnalizatora wyposażonego w uścisk przyjemnego, głębokiego bitu z łagodnością elektronicznego brzmienia. Zaraz obok w hierarchii poważania znajdują się nowoczesna kompozycja pt. Cywilizacja, oniryczny i niepokojący utwór Niech pada, a także przestrzenna i samotna Pustynia. Najbardziej uniwersalnymi piosenkami są z kolei #bannahejta, w której Kovalczyk odwołuje się to powszechnej fali hejtu dotykającej również jego, a także Wojna na słowa, nieobca nikomu z nas. Niemniej pozostałe kompozycje są także godne uwagi i nie zdziwi mnie, jeśli „AUX” dla wielu słuchaczy urośnie do rangi płyty roku.
Wyrazista okładka
Żeby jednak nie było tak słodko, zgodnie z regułą, że lepsze jest wrogiem dobrego, chwilę poświęcę okładce. Bije po oczach, nie powiem, ale lepszym wyborem na front albumu byłaby ilustracja Kovalczyka w telewizorze, jaką można znaleźć wewnątrz opakowania płyty. „AUX” to wyprowadzenie wejściowe stosowane w sprzęcie Hi Fi, stąd zastosowanie rekwizytu w postaci sprzętu RTV miałoby bardziej czytelny charakter. Z drugiej strony trudno zarzucić brak konsekwencji. Rysunkowa twarz na okładce sugeruje, że tym wejściem do świata przedstawionego, medium niezbędnym do zrozumienia przekazu, jest sam artysta. Potraktujmy więc tę grę subtelności jako test na inteligencję.
Fuzja poezji z muzyką
Na tym lista zastrzeżeń się kończy, bo naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Kovalczyk nagrywając płytę „AUX”, udowodnił, że proces twórczy bezwzględnie nie może być poganiany, wprawiany w niepotrzebny pośpiech. Dzięki temu kompozycje nie mają dziur, są doszlifowane, kompletne, spójne i jasno odmalowują nieprzeciętne możliwości ich twórców. Tercet Kovalczyk/Kuncewicz/Zabłocki sprawił słuchaczom piękną niespodziankę, która broni się sama. Płyta posiada niezwykłą moc, ponieważ odwołuje się do aktualnych spraw, zawiera emocjonalny przekaz dotykający prostych i jednocześnie skomplikowanych przypadków codzienności. „AUX” , jako mądrze zbudowany album koncepcyjny, potrafi porywać w nieboskłon, a fuzja poezji z wartościowym, przenikliwie brzmiącym popem, zdecydowanie kupiła moje zmysły. Myślę, że nie jestem jedynym, którego tego typu impresje dotyczą. I oby było nas jak najwięcej.
Kovalczyk porywa nieboskłon