Lokum w stylu Warhola (loft)
Niejedna opuszczona i dosłownie waląca się fabryka, będąca niegdyś pełnym chwały symbolem rewolucji przemysłowej, doczekała się drugiego życia. W nowej odsłonie jest trendy. Zachowuje swój niepowtarzalny industrialny charakter i oferuje nieograniczoną przestrzeń, dając nieskończenie wiele możliwości wykorzystania oraz aranżowania wnętrz.
Tekst: Jagna Badowska
Zaniedbanych terenów poprzemysłowych jest mnóstwo. Nieczynne i niszczejące zakłady produkcyjne, znajdujące się na ich terenach hale, magazyny, warsztaty, elektrownie, wieże ciśnień, portowe doki czekają na ponowne zagospodarowanie. Przełom XX i XXI wieku to szczęśliwy okres dla tych zdegradowanych obszarów. Rozwój technologii sprawiał, że budynki przemysłowe powoli przestawały pełnić swoje dotychczasowe funkcje. Od lat 50. pogłębiał się proces deindustrializacji miast. Przemysł stopniowo zaczął zanikać i przenosić się na przedmieścia.
Dziś fabryki są modne. Doskonale zdają sobie z tego sprawę inwestorzy, którzy poświęcają im swoją uwagę. Zamiast walczyć z konserwatorem zabytków, zaczynają stawiać na adaptację i rewitalizację postindustrialnej przestrzeni.
Nowe funkcje – nowa jakość
Rośnie znaczenie terenów postindustrialnych, które świetnie sprawdzają się w nowych funkcjach, stając się centrum wydarzeń kulturalnych i miejscem rekreacji. Wykorzystanie zaniedbanych obiektów stanowi jeden z elementów strategii promocyjnej miast. Doskonałym przykładem jest Estakada nieczynnych linii kolejowych na wschodnim Manhattanie, która w 2009 roku przekształcona została w półtoramilowy miejski park.
The High Line projektu Diller Scodfidio + Renfro, we współpracy z James Corner Field Operations, godzi urbanizację z ekologią.
Realizacja idei była możliwa dzięki grupie entuzjastów tego miejsca. Przyczynili się oni do zorganizowania konkursu urbanistycznego i przekonali miasto do wykupienia terenu.
Obiekty poprzemysłowe coraz częściej stają się centrami artystycznymi. Opuszczone przestronne budynki są idealnym tłem dla ekspozycji sztuki. Przebudowy Tate Modern w Londynie czy szwajcarskiej pracowni Herzog & De Meuron zrewolucjonizowały myślenie o przestrzeni muzealnej. Zamiast pompatycznego klasycznego czy eklektycznego wnętrza centralną część stanowi surowa ogromna kubatura hali turbin. Budynek był niegdyś główną halą elektrowni Bankside Power Station. Dziś jest nowoczesnym muzeum stale otwartym dla zwiedzających, którzy mogą wejść dowolnym wejściem, nie kupując biletu, bo wstęp na ekspozycję jest bezpłatny. Obiekt cieszy się dużym zainteresowaniem zarówno londyńczyków, jak i turystów. W tej chwili trwają prace nad jego rozbudową. Sercem nowego budynku będą zbiorniki oleju wykorzystywanego w pracy dawnej elektrowni. Zaadaptowane na przestrzenie wystawowe staną się łącznikiem między starą a nową częścią.
Kolejnym projektem wspomnianej pracowni jest adaptacja elektrowni w Madrycie – centrum sztuk Caixa Forum przy reprezentacyjnej alei Paseo del Prado. W Hamburgu ci sami architekci zaprojektowali wpisującą się w industrialny charakter Filharmonię Elb, która jeszcze jest w trakcie realizacji. Podstawą dla nowej lekkiej bryły, przypominającej górę lodową lub wzburzone fale oceanu, jest ceglany magazyn zwany Kaispecher A, w którym niegdyś przechowywano kakao.
Rewitalizacja w Polsce
Na naszym rodzimym gruncie snute są plany podobnych inwestycji. Od wielu lat mówi się o zagospodarowaniu Portu Praskiego w Warszawie. Jego historia sięga początków XX wieku, a jego likwidacja nastąpiła w 1980 roku. Na razie port w nowym wydaniu możemy oglądać jedynie na stronie internetowej. Zdegradowany obszar ma zostać przekształcony w wielozadaniową dzielnicę. Mają tu powstać biurowce, apartamentowce, hotele, a w pobliżu bulwarów mariny i bulwary, wzdłuż których zlokalizowane będą kawiarenki i restauracje. Ideą projektu jest utworzenie miasta w mieście – wielofunkcyjnego i otwartego dla wszystkich. Tereny zabudowane sąsiadować mają z Parkiem Mediów, czyli terenami rekreacyjnymi z boiskami i galerią sztuki na świeżym powietrzu. Autorem koncepcji jest pracownia JEMS Architekci. Obecnie jej opracowaniem zajmują się także architekci z APA Wojciechowski. Pojawiają się nowe idee i wizualizacje, lecz wciąż nie wiadomo, kiedy uda się rozpocząć realizację inwestycji planowanej na ten rok.
Boom na Pragę
W ostatnich latach wielki boom zaczęła przeżywać warszawska Praga. Urok tej zaniedbanej dzielnicy przyciągnął artystów poszukujących miejsca na pracownie i galerie. Następnie powstały obiekty kultury, takie jak Centrum Artystyczne Fabryka Trzciny, którego projekt adaptacji wykonał Bogdan Kulczyński. Wcześniej mieściły się tam wytwórnia marmolady, przetwórnia konserw, w końcu siedziba zakładów Polskiego Przemysłu Gumowego (PPG – od tego skrótu wzięły swoją nazwę słynne tenisówki pepegi). Niedaleko mieści się kompleks Warszawskiej Wytwórni Wódek „Koneser” z galeriami sztuki – Bocheńska Galery Klimy Bocheńskiej i Dorum Art Katarzyny Czajki. Teren ten stał się łakomym kąskiem dla inwestorów. Niebawem ma tu powstać wielofunkcyjne założenie z biurami, usługami, modnymi apartamentami.
Łódź fabryczna
Nie tylko dawne dzielnice przemysłowe (takie jak Praga) wykorzystują swój potencjał. Coraz częściej program rewitalizacji dotyczy całych miast. Najlepszym przykładem jest Łódź, której rozkwit warunkowany był niegdyś przez rozwój przemysłu. Dziewiętnastowieczne fabryki z czerwonej cegły tworzą specyficzny łódzki klimat. Opuszczone straszyły i groziły zawaleniem, dziś odzyskują dawny blask. Manufaktura projektu pracowni Virgile & Stone to teren dawnej fabryki włókienniczej zaadaptowany na funkcje handlowo-rozrywkowe.
Projektanci zamieszkali w Łodzi, by przyjrzeć się miastu z bliska, poznać ludzi i kulturę. Dzięki obserwacjom stworzyli kompleks – nowoczesny, a jednocześnie silnie związany z tradycją miasta. Przy centralnym rynku dawnej fabryki włókienniczej poza centrum handlowym i restauracjami znajdują się Muzeum Sztuki Manufaktura ms2 oraz andel’s Hotel Łódź zaprojektowany przez Wojciecha Popławskiego i Andrzeja Orlinskiego z OP Architekten, za wnętrza odpowiedzialni byli projektanci z Londynu – Jestico + Whiles.
Łódzka dzielnica Księży Młyn także przechodzi proces rewitalizacji. Powstać ma tu przestrzeń usługowa, swoją nazwą Posiadło Księży Młyn nawiązująca do dawnej tradycji rzemieślniczo-przemysłowej. Będzie ona sąsiadować z budynkiem dawnej przędzalni Scheiblera zaadaptowanym na funkcje mieszkalne. Zaprojektowane przez Gary’ego Wolffa przestronne lofty U Scheiblera cieszą się dużym uznaniem wśród celebrytów, którzy cenią sobie dobrą komunikację z Warszawą. W ślad za Łodzią poszły inne polskie miasta: Bydgoszcz, Poznań, Wrocław czy Kraków.
Loftliving
Pojęcie „loft” z angielskiego oznacza strych, po islandzku natomiast powietrze i przestrzeń. Te dwie cechy określają charakterystykę fabrycznego wnętrza mieszkalnego. Pierwsze lofty zwykle pojawiały się na poddaszach, posiadały wysokie sufity i duże przeszklenia. Historia przekształcania dawnych fabryk, magazynów i składów mieszczących się w poprzemysłowych dzielnicach miast sięga początków XX wieku. W latach 50. nowojorscy artyści poszukujący taniego lokum na pracownie, skuszeni niskimi czynszami, zaczęli zamieszkiwać postindustrialne obiekty adaptowane na funkcje mieszkalne. Od tej pory w tych pomieszczeniach zaczęło kwitnąć życie artystyczne, organizowano spotkania towarzyskie, wernisaże i wystawy.
Dzięki artystom zapomniane dzielnice otrzymywały lokalny koloryt. Na Manhattanie mekką nowojorskiej bohemy stała się Srebrna Fabryka Andy’ego Warhola.
W 1963 roku kupił on pofabryczną halę przy 47. Wschodniej, której wnętrze całe wytapetował srebrną folią, a na środku ustawił wielką kanapę. Tak narodziła się legenda loftów. Dziś mieszkanie w nich stało się tak modne, że ceny wynajmu znacznie wzrosły. Miejsce ubogich artystów, którzy nie mogą sobie dalej pozwolić na opłacanie czynszu, zajmują yuppies – młodzi i bogaci adwokaci, menedżerowie, celebryci. Posiadanie loftu przestało być manifestacją odrębnego stylu życia, stało się wyznacznikiem zamożności i alternatywą dla domu z ogródkiem na przedmieściach.
Hasło reklamowe
Mieszkania w pofabrycznych budynkach są coraz częstszym hasłem reklamowym deweloperów. Niedawno zrobiło się o nich głośno również w Polsce. Lofty, będące niegdyś symbolem indywidualizmu i twórczej swobody, kojarzone są z ekskluzywnymi apartamentami. Powstają wszędzie. Na warszawskiej Pradze Grupa 5 zaprojektowała kompleks mieszkaniowo-usługowy na terenie zakładu Polleny – dziewiętnastowiecznej fabryki żelaza przy ulicy Szwedzkiej. Podobny los czeka opuszczoną elektrownię na Powiślu. Od paru lat planowana jest adaptacja budynku Polskich Zakładów Optycznych na Grochowskiej.
W Żyrardowie powstaje szeroko reklamowana inwestycja Lofty de Girarda projektu Krzysztofa Janikowskiego i Macieja Kneblewskiego.
Istnieją biura architektoniczne specjalizujące się w adaptacjach. Zasługi w rewitalizacji śląskich terenów poprzemysłowych ma pracownia Medusa Group. Jej założyciel Przemo Łukasik zaadaptował dawną lampiarnię w bytomskiej kopalni na własny dom mieszkalny. Bolko Loft określany jest dziś mianem pierwszego polskiego loftu.
Niepowtarzalny klimat
Skąd wzięło się tak duże zainteresowanie tego typu mieszkaniami? Tajemnica loftów tkwi w ich niepowtarzalności. Klimat tworzą stare mury. We wnętrzach istotne są zachowanie autentyzmu i podkreślanie wartości surowych elementów adaptowanego budynku. Szlachetne materiały stają się głównym atutem, inspirują. Drewniane belki stropowe i stare dechy dębowe na podłodze ocieplają, a żeliwne i stalowe detale konstrukcyjne zaostrzają charakter wnętrza. Otwarty plan i brak ścian działowych uwalniają przestrzeń i dają poczucie wolności w wyposażaniu wnętrza.
W lofcie kuchnia jest wyspą, wokół której toczy się życie. Stojąca na środku pokoju wanna jest miejscem relaksu, zaraz obok niej na ogół znajduje się łóżko. Wszystkie te elementy rozlokowane są w dowolnym miejscu w centrum mieszkania, bez stawiania zbędnych przegród w postaci ścian będących ograniczeniem przestrzeni. Dodatkowym atutem loftów jest duża ilość światła napływająca do wnętrza przez wysokie okna. Penthouse’y, czyli mieszkania na ostatnich kondygnacjach lub na dachach starych budynków, często posiadają tarasy, z których rozpościera się szeroki widok na miasto, aż po horyzont.
Możliwości projektowe
Projektanci wnętrz korzystają z pełnego wachlarza wyżej wymienionych możliwości, projektując zupełnie współczesne wnętrza. Naczelnym celem projektowym jest podkreślenie wyróżniającego się indywidualnego stylu. Lofty są na tyle przestronne, że dają możliwość swobodnego strefowania i kształtowania przestrzeni prywatnych w dowolnych miejscach na planie. Ich wysokość pozwala na piętrzenie antresol lub budowanie kolejnych małych kubatur.
Artystka Terri Chiao w nowojorskim lofcie umieściła sypialnie w małych kabinach, rozwiązując problem dzielenia przestrzeni wysokimi ścianami. Projekt A Cabin in a Loft in Brooklyn odwołuje się do archetypu domu. Kabiny posiadają schody wejściowe i okienka, ich konstrukcja jest drewniana, a ściany wykonane są ze sklejki. W rezultacie osoby zamieszkujące sypialniane kabiny, żyjąc we wnętrzu, mogą się czuć, jakby znajdowały się w otwartej przestrzeni małego osiedla.
Wnętrza loftów są jasne i pełne słońca. Duże przeszklenia inspirują do przemyślanego projektowania otwarć widokowych. Soho Skyline Loft projektu Dean/Wolf nawiązuje dialog z otoczeniem. Główne ściany działowe zaprojektowane są w ten sposób, by nie zasłaniać panoramy miasta, a wręcz przeciwnie. Zadaniem szklanych pionowych tafli jest mnożenie widoków (gra odbić i cieni tworząca iluzoryczne obrazy ulotnej panoramy miasta). Iluzję przestrzeni uzyskiwać można nie tylko przez tajemnicze odbicia, lecz także przez niekonwencjonalne kształtowanie ścian, które nie stanowią barier w przestrzeni, ale tworzą zagadkowe korytarze. Wnętrze Collector’s Loft (projektu UNStudio) całe faluje. Wrażenie to wzmacniają linie elementów oświetlenia prowadzone w swobodny sposób po suficie. Dodają one dynamiki. Wnętrze łączy funkcje mieszkalne z prywatną galerią. Wszechobecna biel jest idealnym tłem dla ekspozycji sztuki.
Pseudolofty
Moda na lofty opanowała cały świat. Doprowadziła do zacierania się granic między tradycyjnym loftem a współczesnym wnętrzem, które nie ma nic wspólnego z adaptacją poprzemysłowych budynków. Inwestorzy wykorzystują modne hasło loftu dla określenia przestronnych wnętrz o nowym standardzie wysokości wyższej niż 4 metry oraz wpuszczających więcej światła przez duże przeszklenia. W związku z tym ceny loftów stale rosną, przekraczając często 10 tys. zł za 1 mkw. Ich wnętrza jednak kurczą się, niegdyś miały nawet po 500 mkw., dziś loftem nazywane są także mieszkania dziesięć razy mniejsze. Dodatkowo dzielone są one na standardowe pomieszczenia mieszkalne, coraz rzadziej spotykamy jednoprzestrzenne wnętrza.
Zainteresowanie loftami jest tak duże, że poza remontowaniem starych fabryk zaczęto stawiać zupełnie nowe budynki, takie jak warszawski Woronicza Qbik zaprojektowany przez francuskiego architekta Guya Perry’ego. To tak zwany soft-loft, czyli loft budowany od podstaw. Kupując mieszkanie, można się zdecydować na jeden z wielu proponowanych wystrojów wnętrza tajemniczo nazwanych industrial, orient, romantic, art…
Dokąd doprowadzi rozwijająca się moda na lofty?
Lofty to tylko jeden z elementów pewnego kierunku, który zmierza do tworzenia wielozadaniowych obiektów w wielofunkcyjnych dzielnicach. Żyjemy w czasach zacierania się symboli, pojawiają się inne skojarzenia, starym wnętrzom nadajemy nowe znaczenia. Fabryka dziś nie musi być jedynie miejscem pracy. Kiedy przestaje pełnić swoje funkcje przemysłowe, może zostać przekształcona w tereny rekreacyjne, centra kultury albo domy, a nawet pełnić funkcje wszystkich tych miejsc jednocześnie.
Do zdegradowanych obszarów poprzemysłowych wraca różnorodne życie miejskie. Moda na lofty przynosi zatem nie tylko odmienne myślenie o mieszkaniach, lecz także zmianę dotychczasowego postrzegania przestrzeni publicznej, jej znaczenia i społecznego charakteru.