Sen o wolności (Nomadzi)
Postępująca globalizacja, nowe technologie i łatwość przemieszczania się w każdy zakątek świata. To wszystko sprawiło, że coraz chętniej powracamy do trybu życia sprzed kilku tysięcy lat. Współcześni koczownicy używają minimalistycznych, wielofunkcyjnych gadżetów, mogą pracować z każdego miejsca na świecie i nieustannie zmieniać miejsce swojego pobytu. Cały ich majątek podróżuje wraz z nimi w maleńkim domu. Nomadzi.
Tekst: Paweł Kobryński (Front Architects)
Nieustanne przemieszczanie się w poszukiwaniu pastwisk wpisane jest w historię niemal wszystkich kultur. Z końcem XX wieku potrzeba ciągłego przemieszczania się powróciła i dzisiaj dotyczy głownie człowieka Zachodu. Nie ma ona jednak nic wspólnego z poszukiwaniem pożywienia. Obecnie koczowniczy tryb życia to świadomy wybór, który, jak twierdzi Zygmunt Bauman, jest ucieczką od cywilizacji i postindustrialnego zgiełku.
Nomadyczna architektura
W dobie przemian kulturowych, które zachodzą w pokoleniu dzisiejszych dwudziesto- i trzydziestolatków, nie można nie dostrzec trendów pojawiających się m.in. w architekturze. W ostatnim czasie dużą popularność zdobywają projekty coraz mniejszych obiektów mieszkalnych, odpowiadające na nowe potrzeby społeczeństwa.
Młodzi ludzie często nieposiadający rodziny, stałej pracy, za to operujący kilkoma językami, łakną świata, nowości i odrzucają tradycyjnie pojęty dom, wybierając życie nomada. Tanie linie lotnicze, łatwe pozyskiwanie informacji i udogodnienia, takie jak couchsurfing (darmowe zakwaterowanie), car-pooling (wykorzystanie wolnych miejsc w samochodzie) i w końcu w wielu krajach tania żywność, sprawiają, że ekonomiczne bariery przemieszczania się legły w gruzach.
Dla tej grupy aktywnych ludzi wiele pracowni architektonicznych przygotowuje propozycje niewielkich mobilnych obiektów, czasami zwanych nomadycznymi.
Nowatorsko, czyli mobilnie
Istotą nomadyzmu jest możliwie tanie i błyskawiczne przemieszczanie się. Większości osób ten sposób życia kojarzy się z cygańskim obozem albo podróżnikiem z wielkim plecakiem. Jednak nieprawdą jest, że poza wigwamami, szałasami, namiotami i przyczepami kempingowymi lub kamperami nie istnieje nomadyczna architektura. Fakt, nie sposób włożyć sobie na plecy kontenera, nikt nie przesunie o parę kilometrów modułu ważącego tonę bez pomocy dźwigu. Współczesny nomada, którego wyróżnia gotowość do błyskawicznej zmiany miejsca, może natomiast liczyć na wiele nowatorskich rozwiązań architektonicznych. Jednym z nich jest 1m2 House, propozycja Van Bo Le-Metnzela. W kontekście prawdziwie mobilnego schronienia warto przypomnieć też pracę Krzysztofa Wodiczki z 1988 roku. Jego The homeless vehicle project jest idealny, jeśli weźmiemy pod uwagę łatwość przemieszczania się wraz ze swoim dobytkiem. Projekt co prawda dotyczy nowojorskich bezdomnych, jednak i ich w pewnym sensie można także przecież nazwać nomadami.
Neonomadzi…
Projektanci coraz częściej tworzą małe obiekty możliwe do łatwego przemieszczenia. Wystarczy tylko użyć odpowiednich maszyn. Dużą popularnością na całym świecie cieszą się kontenery inspirowane kontenerami budowlanymi i towarowymi. Są to przeróżne, bardziej lub mniej modularne, formy wolnostojące, a także huby doklejane do istniejących już obiektów.
Tubo Hotel, wykonany przez architektów grupy T3arc z betonowych kręgów, to z kolei doskonały przykład pomysłowego i praktycznego wykorzystania materiałów recyklingowych. Ciekawe realizacje: Hypercubus studia WG3 i Mobile Unit firmy Coodo wyposażono we wszystko (szafy, schowki itp.), co niezbędne do życia na minimalnej powierzchni. Zastosowanie wielu różnorodnych rozwiązań mających zapewnić komfortowe warunki sprawia, że trudno mówić o wykształceniu się współczesnej architektury typowo nomadycznej. Natomiast bez wątpienia można mówić o neonomadyzmie i neonomadach. Z myślą o nich stworzono między innymi Soc Hauz, projekt grupy Front Architects, zainspirowany skandynawskimi hytte, czyli domkami do wynajęcia, w których przez określony czas można się poczuć jak u siebie.
…i turyści
W żadnym razie nie należy mylić nomady z turystą. Ten drugi, dysponujący skromnymi środkami finansowymi, będzie poszukiwał takich możliwości, jak Sleep Box (autorstwa dwóch rosyjskich projektantów z Arch Group) czy wspomniany Tubo Hotel, w których po prostu można przenocować za niewielkie pieniądze.
Turysta bardziej wrażliwy na walory krajobrazu wynajmie na czas wakacji LoftCube Wernera Aisslingera, a dysponujący gotówką miłośnik przyrody może natomiast zakupić Micro Compact Home, który będzie mógł urządzić jak prawdziwy dom – wypełnić książkami, pamiątkami, obrazami, dekoracjami, krótko mówiąc tym wszystkim, co świadczy o jego kulturze. I ta właśnie wyróżniająca klasycznego nomada cecha, czyli przenoszenie własnej kultury, sprawia, że o architekturze nomadów trzeba także mówić w kontekście antropologicznym. W każdym innym przypadku tzw. współczesna architektura nomadyczna będzie merytorycznym zakłamaniem.
W Polsce
W ostatnich latach powstało kilka ciekawych realizacji tzw. mobilnych obiektów. Jedne z najciekawszych produkuje polska firma Buma, ale są i takie, które reklamując się jako nomadyczne, szybkie w montażu oraz łatwe w przemieszczaniu, pomijają niestety ważny aspekt estetyczny i, co niezmiernie ważne, kontekst przestrzenny.
Szczególnie z tym ostatnim, ze względu na uwarunkowania kulturowe (na przykład regionalne) i krajobrazowe, należy bardzo uważać. Łatwość zakupu i względna łatwość przemieszczania modułów „usypia” nie tylko inwestorów, lecz także projektantów. Przetransportowanie prostego, modernistycznego modułu na podhalańskie łąki albo kaszubską wieś w sąsiedztwie tradycyjnej zabudowy bardzo rzadko kończy się szczęśliwie. Najczęściej, co trzeba odnotować ze smutkiem, fotografie przedstawiane w folderach przycinają niewygodne sąsiedztwo obrazujące w rzeczywistości rażący kontrast.
Czy w naszym kraju architektura kontenerowa, mobilna, minimalna powierzchniowo ma szansę zdobyć jakąś część rynku? Spoglądając na rosnące ceny energii elektrycznej, kosztów ogrzewania, budowy domu, materiałów i robocizny, wydawałoby się, że tak. Z drugiej jednak strony należy też pamiętać o niemal genetycznych uwarunkowaniach kulturowych przeciętnego Polaka, który poszukuje mimo wszystko trwałości i poczucia komfortu przestrzennego, wynikającego choćby z przyjemności wspólnego, rodzinnego biesiadowania. Fakt, że rośnie ilość gospodarstw jednoosobowych, nie przesądza jeszcze o potrzebie posiadania domu mobilnego. Jeśli można snuć jakieś prognozy, to zgadzając się co do niszowości tej formy mieszkania przeznaczonej dla szczególnych indywidualistów, na pewno odczuwa się przyrost budowy małych, modularnych, mobilnych domów w strefach typowo rekreacyjnych, w ośrodkach wczasowych i wypoczynkowych. Oczywiście małe domki funkcjonowały tam od zawsze, jednak w ostatnich latach po prostu powstało sporo nowych, często budowanych właśnie w technologii umożliwiającej błyskawiczny montaż i demontaż.
Cokolwiek by nie mówić, ten rodzaj budownictwa przeznaczony jest dla turystów. Do czasowego, krótkiego zamieszkiwania. Siłą rzeczy obiekty te, używając określenia Le Corbusiera, stanowią kwintesencje maszyny do mieszkania, z całą jednak pewnością nie można ich nazwać domami.
Tak czy inaczej: kontener, minimal unit, moduł mini house – każdy z nich będzie wymarzonym przystankiem dla wszystkich miłośników, jakkolwiek ironicznie to zabrzmi, utopijnej anarchii. Ekologicznych ewangelików, socjalistów, alterglobalistów, idealistów marzących o nowym wspaniałym świecie. Współczesnych romantycznych podróżników, a w zasadzie głównie turystów, o których pisał Neil Postman. I choć tęsknimy wszyscy za podróżami, za możliwością spokojnego odosobnienia, za kawałkiem malutkiego, ale własnego kąta, to przyznajmy, że najbardziej tęsknimy do swojego domu. Tego prawdziwego, dobrze i szczęśliwie zapamiętanego.
Sen o wolności (Nomadzi)