central park

Central Park – wspólna sprawa

W  Stanach Zjednoczonych nie ma miejsca na przeciętność. Central Park, zlokalizowany pośród najruchliwszych ulic świata, jest najczęściej odwiedzanym parkiem w USA i przeszedł do historii jako najbardziej nowatorski projekt planistyczny terenu rekreacyjnego. Mówi się też, że jest najciekawszą atrakcją Nowego Jorku, przebijającą Empire State Building czy Statuę Wolności. Co odpowiada za jego fenomen?

Tekst: Waldemar Karasiewicz
Ilustracja: Mannaggia (Fotolia.com)

Nowojorczycy łakną zieleni. Dlatego, oprócz kilku niewielkich zagajników, ogrodów botanicznych czy skwerów, na Manhattanie, głównej dzielnicy Nowego Jorku i jednocześnie najbardziej zatłoczonej wyspie świata, roślinność jest przemycana w każdej możliwej formie: drzew, rabatek, a nawet doniczek. Nie zobaczymy tego, patrząc na widokówkową panoramę najeżoną drapaczami chmur, ale ptaki wędrowne doskonale wiedzą, że pośród tej geometrycznej siatki ulic skrywa się prawdziwy rarytas – ogromny jak na miejskie warunki teren zielony. Oczywiście znają go także nowojorczycy i nie wyobrażają sobie bez niego żyć.

Zimna kalkulacja

Już w połowie XIX wieku na Manhattanie, zwłaszcza południowym, ceny działek budowlanych były najdroższe w USA. W krzyżującym wiele szlaków handlowych mieście portowym Nowy Jork tempo rozwoju gospodarczego w warunkach II rewolucji przemysłowej było błyskawiczne. Ten pęd w budowaniu potęgi Stanów Zjednoczonych nie uwzględniał jednak codzienności mieszkańców Manhattanu, których elementarne potrzeby – przestrzeni, tlenu, dostępu do choć skrawka naturalnego krajobrazu – schodziły na dalszy plan. Zwrócił na to uwagę pierwszy amerykański architekt i projektant ogrodów Andrew Jackson Downing, który stwierdził, że to, co w Nowym Jorku nazywa się parkami, jest w istocie przeprosinami za ich brak¹. Medialnego wsparcia udzielił mu wydawca „Evening Post” – William Cullen Bryant, do którego czytelnicy regularnie adresowali prośby o opamiętanie w tym bezdusznym wyścigu, prowadzącym do zalania całej wyspy litym betonem.

Nie było chwili do stracenia, Manhattan bowiem z dnia na dzień pożerany był przez handel, który rozrastał się dzięki ogromnym wpływom z kontraktów i ceł. Jedyny teren, który do tej pory ignorowali inwestorzy, znajdował się w północnej części wyspy, poza ówczesnymi granicami miasta. Był to obszar trudny do zagospodarowania – bagienny i skalisty, gdzie swoje domostwa i warsztaty prowadzili rolnicy, najubożsi imigranci i byli niewolnicy. Osada Seneca Village funkcjonowała niezależnie od sąsiadującego centrum światowego handlu, dysponując raptem dwiema wieloetnicznymi szkołami i trzema kościołami. Teren wykupiono za łączną sumę 5 mln dolarów (aktualna wartość przekracza 500 mld $) i rozpoczęto proces eksmisji 1200 osadników.

Pasjonat i praktykant

Władze miasta, po zatwierdzeniu decyzji o zagospodarowaniu ponad 340-hektarowego kwartału (4 km długości i 0,8 km szerokości), rozpisały konkurs otwarty na projekt. W odpowiedzi przedłożono aż 33 propozycje autorstwa wielu znanych inżynierów i architektów. Stanowiły one ciekawą paletę pomysłów: od parku rozrywki poprzez alegorię do pięciu kontynentów aż po starożytne świątynie i tradycyjne ogrody w stylu europejskim.

Zwycięski okazał się Greensward Plan autorstwa duetu Frederick Law Olmsted i Calvert Vaux. Zakładał on naturalistyczny charakter parku, oparty na stworzeniu krajobrazu łudząco przypominającego dziewicze angielskie krajobrazy. Jednocześnie projekt przejawiał inspiracje parkami paryskimi, jakie zrobiły wrażenie na Olmstedzie, i stylem londyńskim, gdyż z Londynu właśnie pochodził Vaux. O ile ten drugi miał za sobą praktykę architektoniczną i doświadczenie w planowaniu przestrzeni, o tyle Frederick nie posiadał żadnego akademickiego przygotowania do tego zawodu, poza olbrzymią pasją. Dotychczasowe próby utrzymania się z tych zainteresowań owocowały jedynie frustracją i pogłębiającymi się długami Olmsteda. Upór został jednak nagrodzony, gdy dostrzeżono potencjał, jaki przejawiał swym prostolinijnym podejściem oraz umiejętnymi mediacjami zarówno z urzędnikami, jak i specjalistami czy robotnikami. Został mianowany administratorem przez świeżo powołaną Radę Nadzorczą Central Parku. Jego doskonała organizacja pracy oraz szczegółowe ekspertyzy i kosztorysy, sporządzane dzięki szybkiemu przyswajaniu zasad geodezji i botaniki, dyskredytowały opinie ówczesnych tradycyjnie wykształconych architektów krajobrazu.

Dodatkowo jego niewątpliwym atutem była wrażliwość społeczna, której tamtejszy Manhattan dramatycznie potrzebował. Poboczną motywację stanowiła szansa na nagrodę pieniężną za zwycięski projekt, która pozwoliłaby uregulować zaległe zobowiązania Olmsteda. Calvert Vaux był z kolei namaszczony przez wspomnianego Downinga. Ten wywarł ogromny wpływ na rozwój początkującego architekta i to właśnie przez wzgląd na pamięć o zmarłym krótko wcześniej mistrzu Vaux postanowił wystartować w konkursie.

Od planu do realizacji

Fundamentalne założenie Central Parku przewidywało brak jakichkolwiek ograniczeń, stanowiąc bezprecedensową decyzję w skali świata wobec dotychczasowych obostrzeń rezerwujących parki dla wyższych klas społecznych. Nie wszystkim ten pomysł się spodobał. Rozgorzały spory o publiczną dostępność zielonej arkadii. Uznano jednak, że wszyscy nowojorczycy zasługują na ów przywilej, niezależnie od ich pochodzenia, wyznania czy zasobności portfela. Zaczęto realizować Greensward Plan, który podczas trzyletniej debaty podmiotów zaangażowanych w społeczną dyskusję uległ modyfikacji o elementy zaczerpnięte z innych zgłoszonych projektów. Był on zresztą w swym pierwotnym kształcie także efektem pracy wspólnej – Olmsted i Vaux mogli liczyć na wsparcie przyjaciół i rodziny. Kooperacja zaowocowała wizją miejsca, w którym wszyscy czują się jak u siebie; miejsca, które scala etniczną różnorodność oraz rzuca wyzwanie asymilacji płochliwym i egocentrycznym nowojorczykom.

Różne grupy interesariuszy wywierały presję na planistach. Greensward Plan był w swym pierwotnym kształcie bardzo surowy i nie przewidywał żadnych ozdób w postaci budynków, pomników, fontann, kwiatowych ogrodów, placów zabaw czy boisk. Niemniej w toku wypracowywania konsensusu zdecydowano o zmianie niektórych dogmatów, co okazało się wyjść parkowi na dobre. Modyfikacje planu tłumaczono chęcią przystosowania enklawy do potrzeb jak największej liczby nowojorczyków. Mając na względzie ich wygodę, plan uzupełniono o obiekty umilające czas nie tylko entuzjastom dzikiej natury. Ostateczny projekt stanowił optymalną syntezę różnych wyobrażeń na temat nowoczesnego parku i zapoczątkował odważny architektoniczny i społeczny eksperyment. Efekt końcowy oferował o wiele więcej aniżeli pierwowzór, zachowując jednocześnie pierwotną wizję twórców: „przedkładać demokratyczne idee ponad drzewa i ziemię”².

Imitacja natury

Budowa pierwszego typowo amerykańskiego parku trwała ponad 15 lat. Bagienny teren nie wszędzie można było zamienić w malowniczy akwen, toteż w dużej mierze wymagał on osuszenia i kompletnej przebudowy. Mimo że docelowy krajobraz miał do złudzenia przypominać naturalny, niewiele elementów zachowano w niezmienionym kształcie. Mając na względzie ambitne plany botaniczne z udziałem egzotycznych okazów, nawieziono dodatkowo ponad 14 tys. m³ żyznej ziemi z New Jersey, na której niemieccy ogrodnicy posadzili 4 mln drzew i krzewów, a ich różnorodność sięgnęła 1,5 tys. gatunków. Do rozbicia masywnych granitowych skał, rozlokowanych następnie po całym parku, tworząc bezspoiwową konstrukcję niektórych mostów czy bazę dla wodospadów, użyto więcej prochu niż podczas najkrwawszej bitwy wojny secesyjnej pod Gettysburgiem.

Tak przygotowane podłoże uzbrojono w 140 km podziemnych rur i kabli, zasilających podskórnie zieloną tkankę w wodę i prąd niezbędny do prawidłowego funkcjonowania. Akweny wymagały także rozmyślnego usytuowania, regulacji brzegów i synchronizacji z ukrytą infrastrukturą irygacyjną, która zaczęła, niczym krwiobieg, zasilać bujną roślinność. To wszystko sprawiło, że mimo swego rustykalnego charakteru Central Park jest dziełem tak samo sztucznym, jak chociażby Centrum Rockefellera, a pod względem planistycznym i technologicznym – równie ambitnym.

Innowacje

Wymaganiem trudnym do pogodzenia z całością koncepcji była konieczność przebiegu w poprzek parku kilku ulic, które – przynajmniej za dnia – zapewniałyby swobodne przemieszczanie powozów i dwukołowych wózków pomiędzy wschodnim i zachodnim wybrzeżem wyspy Manhattan. Spełnienie tego założenia warunkowało też niezakłócony spokój odpoczywających w parku. Ulice ukryto więc w wąwozach, ponad którymi poprowadzono mosty, jakich łącznie w Central Parku jest aż 36. Wszystkie zaprojektował Calvert Vaux, a każdy z nich wykonano w innym stylu.

Położone nisko trasy komunikacyjne wspierały przyszłe zmiany urbanistyczno-gospodarcze – dzięki nim wschodni i zachodni Nowy Jork zbliżył się do siebie handlowo i jeszcze lepiej rozwijał. W całym Central Parku spośród 93 km alejek tylko jedna, The Mall, zwana też Promenadą, posiada prosty odcinek. Jest to też miejsce niezwykłe z uwagi na dach z liści powstały przez splecenie koron obsadzonych tam wiązów, tworzący, zamierzony od początku, a osiągnięty po kilkudziesięciu latach, rzadki efekt katedry na świeżym powietrzu. Wszystkie pozostałe drogi Central Parku wiją się pośród drzew, krzewów, pagórków, akwenów czy obiektów małej architektury. Olmsted założył, że zwiedzający za każdym zakrętem powinni być zaskakiwani niespodziewanym widokiem². Rozwiązaniem niezastosowanym nigdzie wcześniej było też rozdzielenie alejek dla pieszych od szerszych wstęg dla konnych przejażdżek (nadal popularnych w Central Parku).

Południe

Promenadę The Mall wieńczy dwupoziomowy taras z przepięknym widokiem na sąsiadujące z parkiem wieżowce mieszkalne oraz fontanną z figurą kobiety o anielskich skrzydłach. Bethesda to jedyna rzeźba, jaka pozostała z pierwotnego planu Olmsteda i Vaux – powinna się ona wydać znajoma widzom serialu „Angels in America”. Przeciwległy biegun promenady zamyka The Dairy – neogotycki budynek dawnej mleczarni, której wyroby krzepiły niegdyś nowojorczyków po wyczerpującym spacerze. Obecnie miejsce stanowi ośrodek informacji turystycznej dla całego Central Parku. Nieopodal znajduje się Sheep Meadow – łąka, na której jeszcze w 1934 roku wypasano owce, a dziś rozpościera się z niej wspaniały widok na manhattańskie drapacze chmur. Dawną owczarnię zaadaptowano na wykwintną restaurację Tavern on the Green, gdzie o rezerwacji stolika należy pomyśleć z wielotygodniowym wyprzedzeniem. Sheep Meadow sąsiaduje ze Strawberry Fields – miejscem ufundowanym przez Yoko Ono, położonym vis-à-vis apartamentowca Dakota, w którym artystka mieszkała wraz z Johnem Lennonem i gdzie śmiertelnie postrzelono muzyka.

Podążając na północ, po przekroczeniu jeziora mostem Bow Bridge, można się zagubić w plątaninie krętych ścieżek i gąszczu krzewów, jakie stanowią The Ramble – taki był też zamysł Olmsteda. To miejsce upodobały sobie również wędrowne ptaki, które przez kilka miesięcy w roku licznie odwiedzają park ku zadowoleniu wypatrujących je przez lornetki domorosłych ornitologów. Dalej, przy odrobinie szczęścia, możemy napotkać wylegujące się w promieniach słońca na brzegu jeziora Turtle Pond wielkie żółwie. Obok zobaczymy Belvedere Castle, wieżę obserwacyjną zbudowaną z granitu wykopanego nieopodal, co dzięki posadowieniu na skale, daje wrażenie zrośnięcia budynku z ziemią. Obiekt zaprojektował Calvert Vaux, wcześniej znajdowało się w nim obserwatorium meteorologiczne, obecnie skupia liczne atrakcje dla młodzieży.

Po drugiej stronie Turtle Pond mieści się Delacorte Theater, słynący z wybitnego festiwalu Shakespeare in the Park, na który bilety są rozdawane za darmo, dlatego ochotników nie zraża konieczność koczowania w namiocie już w przeddzień imprezy. Nagrodą jest niecodzienna okazja podziwiania na żywo gry aktorskiej najznamienitszych gwiazd Hollywood i Broadwayu.

Między biegunami

W centralnej części parku uwagę zwraca kolejna wielka zielona połać – Great Lawn – powstała z zasypania jednego z jezior – Old Croton Reservoir. Była to jedna z wielu radykalnych decyzji, jaką podjął Robert Moses, sprawujący w XX wieku urząd nowojorskiego konserwatora zieleni. Podczas jego 26-letniej kadencji Central Park zmienił swój charakter na jeszcze bardziej użytkowy. Powstały dodatkowe place zabaw, boiska i lodowisko, odnowiono też wiele obiektów. Niestety Moses nie przejmował się zbytnio oryginalnymi założeniami, a wprowadzane przez niego zmiany były dyktowane głównie osobistymi przekonaniami. Prawdziwie trudny okres zaczął się jednak po ustąpieniu Mosesa ze stanowiska w 1960 roku. Central Park zaczął pogrążać się w zapomnieniu i dewastacji. Aż do lat 80. XX wieku był miejscem ponurym i niebezpiecznym, omijanym przez spokojnych nowojorczyków. Niewiele pomogło nawet umieszczenie w środkowej części terenu posterunku policji.

Na szczęście zawiązał się krąg miłośników parku i jego historii, którzy zaczęli aktywnie strzec tego dziedzictwa, przywracając mu stopniowo dawną świetność. Powstało stowarzyszenie Central Park Conservancy, którego członkowie, pozyskawszy środki na renowację – teren uzyskał w międzyczasie status zabytku narodowego – nie tylko zarządzają parkiem, ale i angażują do pomocy kolejnych entuzjastów. Dziś niemal każdym jego skrawkiem ktoś się osobiście opiekuje. Organizowanych jest też wiele akcji społecznych na rzecz poprawy stanu obiektu. Dla przykładu – repliki ławek zaprojektowanych przez Vaux (oryginalne uległy zniszczeniu na przestrzeni lat) można wspomóc poprzez symboliczną adopcję, co realnie przedłuża ich żywotność. Dzięki Central Park Conservancy w parku znów zagościła miła i przyjazna aura.

Większe budynki, takie jak wspomniana wcześniej Tavern on the Green, czy utrzymujący sztucznie 3 strefy klimatyczne ogród zoologiczny, usytuowane są na obrzeżach Central Parku, by nie dekomponować naturalnego krajobrazu. Największym obiektem jest – przedstawiciel licznych w tej okolicy muzeów – The Metropolitan Museum of Art, położony w środkowej części kwartału, wzdłuż Piątej Alei. Obiekt był wielokrotnie powiększany, aby mógł pomieścić bogate ekspozycje. Jego wyjątkowość stanowi widok z okien na pobliskie ulice, alejki czy zlokalizowane w parku elementy krajobrazu, będący także częścią wystawy i uzupełniający narrację kuratorską żywymi przykładami.

Wokół sąsiadującego z Wielką Łąką ogromnego zbiornika wodnego rozciąga się najsłynniejsza w Nowym Jorku ścieżka dla biegaczy. Popularność tego sportu sprawiła jednak, że nie ma co liczyć na samotny trucht – w ciągu dnia zawsze jest tam mnóstwo ludzi, więc bieg przypomina raczej mały maraton. Sam Reservoir, bo tak nazywa się zbiornik, w przypadku awarii wodociągów zasila wodą północną część miasta. Na cześć mieszkającej naprzeciw akwenu Pierwszej Damy został on nazwany imieniem Jacqueline Kennedy Onassis.

Północ

Północna część parku jest nieco surowsza i lepiej reprezentuje pierwotne założenia projektantów. Wyższe wzniesienia, granitowe obeliski i skalne wodospady. Do złudzenia imitujące naturalne, jezioro The Pool jest zasilane wodą ze znacznie większego Reservoir i dalej przechodzi w kręty strumień, prowadzący do najbardziej wysuniętego na północ akwenu – Harlem Meer. Możemy na nim spotkać łabędzie i kormorany, a także plażę z wędkarzami hołdującymi zasadzie: złap i wypuść. Obok jeziora mieści się sztuczne lodowisko, które jest obowiązkowym punktem spotkań wielu nowojorczyków w czasie poprzedzającym Boże Narodzenie. Atrakcją jest także Conservatory Garden, niegdyś okazała szklarnia, służąca za inkubator roślin wysadzanych w Central Parku. W latach 30. XX wieku została jednak przekształcona w tradycyjny ogród podzielony na strefy w stylu włoskim, francuskim i angielskim. Jest to miejsce wyjątkowo wypielęgnowane, co sprawia, że często odwiedzają je nowożeńcy, wykorzystując bajkowe tło do ślubnych sesji fotograficznych.

Park to ludzie

Central Park jako najpopularniejszy park świata jest idealnym wentylem dla nowojorskiej różnorodności. To miasto niesie obietnicę spełnienia marzeń każdemu, kto się w nim pojawi. Jane Jacobs w swoich traktatach o amerykańskiej architekturze pisała, że park jest wytworem swojego otoczenia³. Nie w znaczeniu wyposażenia, ale tej energii, jaka go ożywia lub usypia. Funkcjonalna mieszanka użytkowników to najlepsze paliwo dla zielonego kwartału, w którym swoje miejsce znajdą zarówno poranni biegacze, wyprowadzający psy, matki z dziećmi w porze brunchu, biznesmeni z pobliskich biurowców, młodzież na deskorolkach i wrotkach czy ceniące sobie spokój osoby starsze. Dzięki zróżnicowaniu obiekt rekreacyjny żyje na pełen etat, wypełniając doskonale swoją misję.

Mimo upływu ponad 140 lat, licznych modyfikacji, przemian społecznych czy kulturowych – równość, demokracja i swoboda rządzą w nim niepodzielnie. Teren ze względu na swój liberalizm przyciąga duże grono niegroźnych indywidualistów o często oryginalnych upodobaniach, jak muzycy, mówcy czy kaznodzieje. Ponieważ Central Park jest dwa razy większy od choćby londyńskiego Hyde Parku, to nawet pełen ludzi nigdy nie jest zatłoczony.

Przyszłość w półcieniu

Obecny burmistrz Nowego Jorku wyraził niedawno zgodę na budowę kolejnego drapacza chmur okalającego Central Park. Smutną konsekwencją tej decyzji jest fakt, że wzniesiony budynek uniemożliwi bezpośredni dostęp słońca do tej miejskiej arkadii, pozbawiając ją cennych godzin ciepła i blasku, którymi karmi się przyroda oraz przebywający na jej łonie mieszkańcy.

Potrzeba udostępnienia miastu zieleni, powietrza i słońca jest wciąż aktualna, tak jak uniwersalne pragnienie obcowania z naturą i chęć absolutnej tolerancji. Niespotykana różnorodność i rozmach Central Parku sprawiają natomiast, że nawet rdzenni nowojorczycy z każdą wizytą odkrywają w nim coś nowego. Można się tam też zgubić, co pozwala obudzić dawno uśpione w naszym uporządkowanym życiu instynkty. Taki swoisty mentalny reset, może być remedium na nieustającą pogoń za wszystkimi sprawami, które wydają się nam być niezmiernie ważne. Central Park jest miejscem, w którym Nowy Jork przywraca swym mieszkańcom wolność i daje chłodne opanowanie w natłoku szans na odniesienie upragnionego sukcesu.


Przypisy
1. Magdalena Rittenhouse, Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero, Wydawnictwo Czarne, 2013.
2. Verena Lueken – Nowy Jork. Neurotyczna stolica świata, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2014.
3. Jane Jacobs, Śmierć i życie wielkich miast Ameryki, Centrum Architektury, 2014.

Pozostałe źródła
– Richard Fremantle, New York, Bonechi, 1996.
– Małgorzata Wilczkiewicz, Central Park w Nowym Jorku, jego geneza i teraźniejszość, „Wiadomości Konserwatorskie” nr 29/2011, Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków.
– Bogna Świątkowska, My i oni. Przestrzenie wspólne. Projektowanie dla wspólnoty, Bęc Zmiana, 2014.
– Witold Rybczyński, A Clearing In The Distance: Frederick Law Olmsted and America in the 19th Century, Simon and Schuster, 2013.

Central Park – wspólna sprawa

Reklama B1

Zmieniaj świat wspólnie z nami

Dobre dziennikarstwo, wartościowe treści, rzetelne i sprawdzone informacje.
Tworzymy przestrzeń ludzi świadomych.

Wszystkie artykuły dostępne są bezpłatnie.
Abyśmy mogli rozwijać tą stronę, potrzebujemy Twojego wsparcia.