Frida Kahlo

„Jeśli widzisz rannego jelenia, który zbiega ze zbocza, szukając, cierpiący, w lodowa tym strumieniu ulgi w swej udręce, i spragniony zanurza się w kryształowe wody, nie w ukojeniu, lecz w cierpieniu odzwierciedla mnie.” – Sor Juana Ines de la Cruz, Wiersze, wyrażające uczucia kochanka.

Tekst: Anna Sokół
Ilustracje: Fotografia obrazu The Wounded Deer Fridy Hahlo

Jeden z obrazów Fridy Kahlo przedstawia zranionego jelenia z głową artystki, z której wyrastają rogi i dwoje jelenich uszu. Strzały wbijają się w jego ciało aż w dziewięciu miejscach. Chociaż z ran sączy się krew, to twarz Fridy jest niewzburzona, niczym tafla wody namalowana w tle. Obraz ten symbolicznie nawiązuje do wydarzeń, które stopniowo pogrążały artystkę w cierpieniu. Odnosi się również do samego życia malarki, które kochała do b.lu, przyjmując ze stoickim spokojem zadawane przez nie ciosy. To barwna opowieść o jej jeszcze bardziej barwnym życiu oraz sztuce, w których cierpienia fizyczne i duchowe, śmierć i życie wzajemnie się przenikały, a cukrowe kościotrupy, prekolumbijscy bożkowie, pieski Itzcuintli, małpy oraz papugi tańczyły razem w kółku, poklepując się dziarsko po plecach.

 „Aqui nacio Frida Kahlo el dia 7 de Julio de 1910”

Tu siódmego lipca 1910 roku urodziła się Frida Kahlo – taki napis znajduje się na ścianie sypialni domu na rogu ulic Londres i Allende na południowo-zachodnich peryferiach stolicy Meksyku – domu, w którym malarka także zmarła. W rzeczywistości przyszła na świat trzy lata wcześniej, 6 lipca 1907 roku. W 1910 roku rozpętała się tzw. Rewolucja meksykańska. Frida uznała tę datę za symboliczny dzień swoich narodzin, chcąc podkreślić w ten sposób swe radykalnie lewicowe poglądy polityczne oraz, z drugiej strony, przywiązanie do kultury i historii Meksyku.

Córka artysty, fotografa i malarza o żydowskich korzeniach i gorliwej katoliczki, z pochodzenia pół-Indianki, siostra pięciu sióstr z dwóch związków ojca. Jej rodzeństwo często wspominało ją jako niesforną, zdolną i inteligentną chłopczycę. Charakterem bliższa ojcu, z nim też nawiązała szczególnie mocną więź. Był jej troskliwym opiekunem, mądrym nauczycielem i roztropnym przewodnikiem życiowym. Z dwojga rodziców to on pomagał jej zrozumieć świat, zwłaszcza po tym, jak w dzieciństwie zachorowała na polio. Przebyta choroba stała się przyczyną trwałej deformacji nogi. By ukryć kalectwo, na cieńszą łydkę naciągała trzy albo cztery skarpetki i nosiła buty z podwyższonym prawym obcasem. Za jadącą na rowerze Fridą dzieci wykrzykiwały: Frida, pata de palo! (tłum. Frida, masz nogę jak patyk!).

W latach swojej dorosłości zakrywała defekt nosząc długie, kolorowe spódnice meksykańskie, które stały się dla niej nie tylko środkiem ekspresji, ale i maską, za którą chowała przed ludźmi to, czego nie chciała pokazać. Od matki stroniła. Zdyscyplinowany, poukładany styl życia egzaltowanej katolickiej gospodyni domowej odstraszał ją i męczył.

W 1922 roku Frida zaczęła pobierać nauki w Escuela National Preparatora. Była to jedna z najbardziej prestiżowych placówek edukacyjnych w Meksyku. Na 2000 studentów przyjęto jedynie 35 dziewcząt. Frida planowała studiować medycynę. Takie wykształcenie zapewniłoby jej w przyszłości stały dochód i wygodne życie.

Wszystko to zmieniło się w wyniku wypadku autobusowego, który plastycznie ukazała reżyserka Julie Taymor w poświęconym Fridzie filmie z 2002 roku. Rzeczywistość nie przedstawiała się jednak w tak poetycki sposób. Obrażenia objęły złamany w trzech miejscach kręgosłup, obojczyk oraz żebra. Prawa noga była złamana w 11 miejscach, stopa została wręcz zmiażdżona. Miednica pękła w trzech miejscach, a lewe ramię było wybite ze stawu. Duże zagrożenie dla życia stanowiły obrażenia wewnętrzne spowodowane przez poręcz, która przeszyła ciało Fridy na wylot. Roześmiana, impulsywna dziewczyna, fruwająca po szkolnych korytarzach jak koliber, została nagle unieruchomiona, opleciona aparaturą medyczną i zamknięta w gipsowych gorsetach. Przez najbliższe trzy miesiące Frida leżała przykuta do łóżka, a już do końca życia ciągle towarzyszył jej ból i choroby.

Ponowne narodziny

Wypadek przyczynił się do zasadniczej zmiany nastawienia Fridy.

Czułam, że mam jeszcze wystarczająco energii, żeby robić coś innego, niż studiowanie medycyny. Bez żadnych szczególnych przemyśleń zaczęłam malować – wspominała później. Dlaczego właśnie malować? Przez wiele lat mój ojciec trzymał pudełko z farbami olejnymi, jakieś pędzle w starym dzbanie oraz paletę w kącie swojego studia fotograficznego. Lubił malować i rysować krajobrazy w Coyoacan nad rzeką, a czasem kopiował kolorowe litografie. Wszyscy mówili, że gdy byłam małą dziewczynką, zawsze pociągało mnie to pudełko z farbami. Nie umiałam powiedzieć, dlaczego. Będąc skazana na tak długie leżenie w łóżku, w końcu poprosiłam o nie mojego ojca.  Niczym małe dziecko, któremu zabiera się zabawki, żeby oddać choremu bratu, „pożyczył” mi je. Moja matka zamówiła u stolarza sztalugi, jeśli tak można nazwać to specjalne urządzenie, które dało się przymocować do łóżka, ponieważ z powodu gipsu nie mogłam siedzieć. I tak zaczęłam mój pierwszy obraz, portret przyjaciela.

Unieruchomiona w łóżku Frida miała czas na dogłębne zbadanie swojego lustrzanego wizerunku. Analiza ta odbywała się w czasie, w którym była bliska śmierci.

Od tego czasu moją ciągłą obsesją stało się malowanie rzeczy takimi, jakimi je widzę i nic ponadto – mówiła.

Wypadek i malarstwo sprawiły, że zaczęła nadawać roślinom, owocom, zwierzętom nowe znaczenie. W ten sposób nastąpiły jej ponowne narodziny. Autoportret stał się dominującą formą twórczości Fridy. Był wyrazem jej osamotnienia i cierpienia. Malowane przez nią twarze, podobnie jak spódnice, które nosiła, stały się maskami, efektami prób ponownego określenia własnej tożsamości, odkrycia swojego miejsca w otaczającym ją świecie – na pozór takim samym, a jednak dziwnie obcym i odległym.

Maluję autoportrety bo jestem osobą, którą znam najlepiej. Przedstawiam swoją własną rzeczywistość – mówiła.

Jedynymi towarzyszami była fauna i flora Meksyku: kaktusy, skały wulkaniczne i zwierzęta, m.in. małpy, pieski Itzcuintli, które zastępowały jej brak upragnionych dzieci. Frida przedstawiała siebie płaczącą, krwawiącą, rozpadającą się. Diego Rivera powiedział o niej:

Frida jest jedynym w historii sztuki przypadkiem artysty, który otworzył swoją pierś i serce, żeby ukazać biologiczną prawdę swoich uczuć.

„Diego. Wszechświecie różnorodności w jedności”

Pod koniec 1927 roku Frida wróciła do zdrowia. Podczas przyjęcia zorganizowanego przez aktorkę filmową, Tinę Modotti, poznała Diego Riverę, swego przyszłego męża. Pierwszy raz spotkała go w Escuela National Preparatora, gdzie tworzył mural w audytorium szkoły. Miał wówczas 36 lat, cieszył się wielką sławą, był nieprawdopodobnie gruby i miał mnóstwo kochanek. Frida upodobała sobie Riverę jako cel figli. Pod nieobecność malarza wykradała mu jedzenie z koszyka. Schody, gdzie malował, smarowała mydłem, a potem ukrywała się za kolumną. Podobno, kiedy grupa dziewcząt z liceum dyskutowała o swoich życiowych planach, Frida powiedziała:

Moją ambicją jest urodzić dziecko Diego Rivery i któregoś dnia mu o tym powiem,

ale nie zamieniła z nim ani słowa. Jakiś czas później z duszą na ramieniu odwiedziła go w Ministerstwie Edukacji Publicznej przy pracy nad nowym muralem. Przyniosła mu do oceny naręcze swoich obrazów i poprosiła go o szczerą opinię. Diego bez wahania stwierdził, że dziewczyna ma talent i zachęcił ją do dalszego malowania. Od tej chwili stał się częstym gościem w domu państwa Kahlo. Pod wpływem Rivery Frida zaczęła nie tylko więcej malować, ale również wstąpiła do meksykańskiej partii komunistycznej. Noszone dotychczas męskie stroje zamieniła na tradycyjne kolorowe suknie i egzotyczną biżuterię.

21 sierpnia 1929 roku wyszła za Diego za mąż, zostając jego trzecią żoną. Matka Fridy nie pojawiła się na ślubie. Nigdy nie zaakceptowała związku córki. Uważała, że Diego jest dla niej za gruby, za stary, a do tego jest komunistą.

Lata od 1930 do 1934 roku to kolejne cierpienia mające silny wpływ na jej twórczość. Obsesyjnie pragnęła dziecka, jednak z powodu roztrzaskanej w wypadku miednicy ciąże kończyły się poronieniami. Wkrótce potem dowiedziała się o romansie męża z młodszą siostrą, Cristiną. Małżeństwo podjęło decyzję o separacji. Od bolesnej rzeczywistości Frida uciekła w świat malarstwa, a w 1935 roku opuściła dom Diega i wynajęła mieszkanie w centrum Meksyku. Kiedy romans Cristiny i Diego dobiegł końca, Frida wróciła do męża. Jednak od tej pory sama zaczęła romansować zarówno z mężczyznami, jak i kobietami.

W 1937 roku stworzyła wiele słynnych później dzieł. Kilka jej prac zostało pokazanych w galerii sztuki Narodowego Uniwersytetu Meksykańskiego. Zachęcona przez Riverę, artystka kolejny rok poświęciła pracy twórczej. Niedługo potem, podczas podroży po Stanach, którą odbyła bez męża, weszła w intymny związek z fotografem Nickolasem Murayem. Kilka miesięcy później podpisała przysłane przez Diego papiery rozwodowe. Z rozpaczy zaczęła pić i rzuciła się w wir pracy. W ciągu kilku następnych lat powstała seria podobnych do siebie autoportretów. Różnią się one głównie atrybutami, które otaczają malarkę, tłami i kolorystyką, tworzoną pod wpływem meksykańskiej sztuki ludowej. Sylwetka artystki ukazana jest w nich do połowy. Na portretach znajduje się mnóstwo wstążek, winorośli, żyłek, ciernistych gałęzi, małpich łapek czy włosów malarki otaczających jej szyję.

Niech żyje życie

Niecały rok przed śmiercią, w wieku 47 lat, urządzono Fridzie pierwszą ważną wystawę w Meksyku. Artystka była w tak złym stanie, że nie mogła przyjść o własnych siłach, została więc wniesiona na noszach do łoża z baldachimem, stojącego w centrum sali. Łoże ozdobiono kwiatami, szkieletami z papier mache. Do spodu wyłożonego lustrami baldachimu przytwierdzono szkielet Judasza, dookoła niego – trzy mniejsze figurki, a wezgłowie pokryto zdjęciami jej ukochanych przyjaciół, rodziny i polityków. Atmosfera wernisażu była niejednoznaczna – jak cukrowe czaszki Kahlo. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że uczestniczą w niezwykłym wydarzeniu. Diego Rivera w autobiografii napisał, że wystawa była najbardziej ekscytującym wydarzeniem roku. Nadmienił także, że na wernisażu żona prawie w ogóle się nie odzywała:

Później przyszło mi do głowy, że Frida musiała uznać tę wystawę za pożegnanie z życiem.

Ostatni z obrazów Fridy przedstawia podzielone na rożne kawałki arbuzy, ulubiony owoc Meksykan. Osiem dni przed śmiercią artystka zanurzyła pędzel w krwistoczerwonej farbie i na jednym z nich napisała VIVA LA VIDA (tłum. Niech żyje życie).

Dzisiaj bajecznie niebieski dom Fridy, oprócz liczących prawie sześć metrów judaszy z papier mache, wyróżnia napis: MUSEO FRIDA KAHLO. W środku znajdują się wszystkie należące do gospodyni przedmioty: obrazy, palety, pędzle jakby przed chwilą jeszcze używane, oszklona szafka w sypialni, w której wisi kolorowy kostium z okolic Tehuantepec, biżuteria, lalki, listy miłosne, wózek inwalidzki, kule i – co najważniejsze – wciąż jakby obecna i zaklęta w niebieskich ścianach Frida.

Frida Kahlo

Reklama B1

Zmieniaj świat wspólnie z nami

Dobre dziennikarstwo, wartościowe treści, rzetelne i sprawdzone informacje.
Tworzymy przestrzeń ludzi świadomych.

Wszystkie artykuły dostępne są bezpłatnie.
Abyśmy mogli rozwijać tą stronę, potrzebujemy Twojego wsparcia.